Synod Biskupów rozpoczyna dziś swoją pracę w małych grupach roboczych. Grupy te tworzone są przede wszystkim pod względem kryterium językowego. Szczególną uwagę zwraca grupa niemieckojęzyczna, bo jej skład może zwiastować wymianę myśli nie tylko arcyciekawą, ale też wyjątkowo ostrą, jak w soczewce skupiając największe punkty sporne.

W skład niemieckojęzycznej grupy roboczej wchodzą bowiem kardynałowie kojarzeni z chęcią niebezpiecznego czy też zgoła heretyckiego otwierania Kościoła na wartości liberalne, jak kard. Walter Kasper, kard. Reinhard Marx oraz kard. Christoph Schönborn. Z drugiej strony w grupie działa także kard. Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zawsze w bardzo jasny sposób odrzucający zaskakujące propozycje swoich rodaków. Starcie między wymienionymi purpuratami może dotyczyć nie tylko takich kwestii jak sprawa dopuszczenia do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach czy ocena rzekomych wartości obecnych w związkach jednopłciowych. Zarzewiem sporu może stać się także sprawa groźby schizmy.

Wcześniej w tym roku kard. Reinhard Marx ogłosił bowiem szumnie, że niemiecki Kościół "nie jest filią Rzymu" i zasugerował, że w sprawie rozwodników mógłby pójść "własną drogą". Temu stanowczo sprzeciwił się kard. Müller, w jednej ze swoich wypowiedzi wprost ostrzegając przed schizmą. Wydawałoby się, że kard. Marx i inni niemieccy biskupi tę krytykę przyjęli. Abp Heiner Koch z Berlina zapewniał niedawno, że Kościół w Niemczech w żadnej mierze nie chce schizmy, z kolei kard. Marx wyjaśnił, że niemiecki episkopat zaakceptuje każdą decyzję, którą podejmie papież, bo na posłuszeństwie wobec Piotra polega natura katolicyzmu. Czy tak jest jednak w istocie i groźba schizmy jest naprawdę fantastyczna? Nikt nie może być tego całkiem pewien.

Jest więc o co się spierać. Tym bardziej, że zachowawcze skrzydło biskupów od samego początku dało jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie jakichkolwiek ustępstw na rzecz liberalnego świata. Tak jasne postawienie sprawy bardzo zaskoczyło modernistów. Kard. Marx przyznał, że z wielkim zdziwieniem przyjął przemówienie węgierskiego kardynała Petra Erdő, który w niepozostawiający miejsca na dalszą dyskusję sposób odrzucił postulaty dopuszczenia rozwodników w nowych związkach do sakramentów. Niemcy uznali, że to zbyt daleko idące stanowisko, bo kard. Erdő zdaje się zamykać problem, który ma być dopiero dyskutowany. Jak powiedzieli, tak zrobili, i na wtorkowych obradach wspomniany już abp Koch w bardzo otwarty sposób wezwał do dopuszczenia rozwodników do Komunii świętej, zdając się, na ile można wnioskować z krótkiej relacji abp. Gądeckiego, nie ograniczać wcale do klasycznego przypadku „porzuconej kobiety”, ale mówiąc o rozwodnikach w ogóle, w myśl przepracowanej w duchu kasperiańskiego miłosierdzia „drogi pokutnej”.

Choć został szybko skontrowany przez innych biskupów, to nie ulega wątpliwości, że moderniści nie zamierzają ustąpić. Trudno wyrokować, jaki charakter przybiorą ostateczne propozycje, jakie Synod Biskupów przedstawi Ojcu Świętemu. Jedno jest pewne: na tegorocznym zgromadzeniu będzie się działo naprawdę wiele. 

Paweł Chmielewski