<<< TAKIEJ KSIĄŻKI O JEZUSIE JESZCZE NIE CZYTAŁEŚ! ZOBACZ! >>>


Bp Athanasius Schneider z Kazachstanu, gorliwy piewca katolickiej Tradycji i obrońca nauczania Chrystusowego na temat rodziny i seksualności, zabrał głos po Synodzie Biskupów. Opublikował w mediach list, w którym wskazuje na ogromne niebezpieczeństwo związane z tekstem dokumentu końcowego zgromadzenia (Relatio finalis), które wprowadza głębokie pomieszanie i błędy. List został po polsku opublikowany na łamach portalu pch24.pl.

"W trakcie Synodu objawili się jednak nowi uczniowie Mojżesza i nowi faryzeusze, którzy w punktach 84-86 „Raportu końcowego” otworzyli tylne drzwi bądź podłożyli bomby z opóźnionym zapłonem w celu dopuszczenia do Komunii świętej rozwodników żyjących w kolejnych związkach. Jednocześnie biskupi, którzy nieustraszenie bronili „wierności Chrystusowi i Jego prawdzie” (Jan Paweł II, „Familiaris Consortio”, 84), byli w niektórych doniesieniach medialnych niesprawiedliwie przedstawiani jako faryzeusze" - pisze bp Schneider.

Jego zdaniem biskupi wprost podważyli dotychczasowe nauczanie Kościoła. "W trakcie dwóch ostatnich zgromadzeń synodalnych (w 2014 i 2015 r.) nowi uczniowie Mojżesza i faryzeuszy - pod pozorem takich określeń jak: „droga rozeznania”, „towarzyszenie”, „wytyczne biskupa”, „dialog z kapłanem”, „forum internum”, „pełniejsza integracja w życie Kościoła” - faktycznie podważyli nierozerwalność małżeństwa i niejako zawiesili szóste przykazanie, zapowiadając możliwość zdjęcia odpowiedzialności za grzeszne  współżycie z osób, żyjących w nieuregulowanych związkach (zob. „Raport końcowy”, 84-84)" - stwierdza kapłan.

"Ta część „Raportu końcowego” zawiera tak naprawdę ślady neo-mozaistycznej praktyki rozwodu, choć jej redaktorzy umiejętnie i sprytnie uniknęli jakiejkolwiek bezpośredniej zmiany doktryny Kościoła. Dlatego wszystkie strony, tak promotorzy tzw. programu Kaspera, jak i ich przeciwnicy, są najwyraźniej zadowoleni stwierdzając: Wszystko jest w porządku. Synod doktryny nie zmienił. Taka perspektywa jest jednak naiwna, ponieważ lekceważy furtki i tykające bomby zawarte we wzmiankowanych akapitach. Ujawniają się one po uważnym przebadaniu tekstu wedle jego wewnętrznych kryteriów interpretacyjnych" - dodaje.

Biskup wskazuje następnie, że w dokumencie synodalnym po prostu ocenzurowano Jana Pawła II, przytaczając z Familiaris consortio te tylko słowa, które są zgodne z pomysłami modernistów w rodzaju kard. Kaspera. 

"Cytując osławiony punkt 84 Adhortacji Apostolskiej „Familiaris Consortio” Jana Pawła II w punkcie 85 „Raportu końcowego”, redaktorzy ocenzurowali tekst, wycinając decydujące stwierdzenie: Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom" - pisze biskup.

Kapłan twierdzi też, że dokument synodalny de facto umacnia rozwodników w ich grzechu. "Niestety, „Raport końcowy” Synodu nie chce przekonywać rozwodników, którzy zawarli kolejny związek, o ich grzechu. Przeciwnie, pod pozorem miłosierdzia i fałszywej troski duszpasterskiej ojcowie synodalni, wspierający takie sformułowania punktów 84-86 „Raportu” starali się ukryć duchowe niebezpieczeństwo, wynikające ze stanu tych osób" - pisze.

"Mówią im de facto, że grzech cudzołóstwa nie jest grzechem, i z pewnością nie jest cudzołóstwem albo przynajmniej nie jest grzechem ciężkim, a ich życiu nie zagraża żadne duchowe niebezpieczeństwo. Takie zachowanie pasterzy jest w istocie przeciwne dziełom Ducha Świętego i przez to posiada anty-duszpasterski charakter. To dzieło fałszywych proroków, do których moglibyśmy odnieść następujące słowa Pisma Świętego: Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz! (Iż 5,20) oraz Prorocy twoi miewali dla ciebie widzenia próżne i marne, nie odsłonili twojej złości, by od wygnania cię ustrzec; miewali dla ciebie widzenia zwodnicze i próżne (Lm 2,14). Bez wątpienia takim biskupom święty Paweł powiedziałby dziś te słowa: Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa (2 Kor 11,13).

Tekst „Raportu końcowego” nie tylko zaniedbuje obowiązek przekonywania rozwodników, żyjących w nowych związkach cywilnych, o cudzołożnym, a przez to grzesznym charakterze ich stylu życia. Pośrednio usprawiedliwia taki styl życia i pozostawia tę kwestię indywidualnemu osądowi sumieniu, a w przypadku żyjących wspólnie rozwodników niewłaściwie stosuje zasadę odpowiedzialności. W rzeczywistości zastosowanie zasady odpowiedzialności w przypadku publicznego, trwałego związku cudzołożnego jest nieodpowiednie i mylne" - dodaje Schneider.

Następnie biskup gruntownie omawia praktykę i Tradycję Kościoła, konfrontując ją z modernistycznymi błędami. Na koniec wzywa wszystkich do jasnego i głośnego sprzeciwu wobec heretyckich zapędów progresistów, chcących pogrzebać Chrystusowe nauczanie.

"Wszyscy w Kościele od zwykłych wiernych po dzierżycieli Magisterium powinni powiedzieć: “Non possumus!” Nie zaakceptuję niejasnej mowy ani umiejętnie zamaskowanych furtek prowadzących do profanacji sakramentów małżeństwa i Eucharystii. Nie przyjmę również kpiny z Szóstego Przykazania. Wolę być ośmieszany i prześladowany niż akceptować dwuznaczny tekst i nieszczere metody. Wolę krystaliczny obraz „Chrystusa – Prawdy, niż wizerunek lisa zdobionego perłami” (za św. Ireneuszem), „bo wiem, komu uwierzyłem”, „Scio, Cui credidi!” (2 Tm 1,12)" - kończy bp Schneider.

hkw