Dziś w katedrze Św. Mikołaja w Bielsku-Białej biskup Roman Pindel wyświęci trzynastu nowych prezbiterów. Będzie wśród nich Tymoteusz Szydło, syn premier Beaty Szydło.

Tymoteusz Szydło bardzo poważnie podchodzi do swojego powołania. Jak mówił przyszły kapłan.

"Byłem związany z Kościołem, służbą liturgiczną od dzieciństwa i ta droga, którą wybrałem, była dla mnie naturalną kontynuacją. Nie rozważałem właściwie innych dróg dla siebie: po prostu wstąpiłem do seminarium. Miałem wsparcie rodziców, którzy nie byli jakoś szczególnie entuzjastycznie nastawieni, ale też nie oceniali, nie krytykowali".

Jak dodawał, fakt, że jego matka jest politykiem nigdy nie miał żadnego związku z jego decyzją o wstąpieniu do seminarium:

"To, że mama była wtedy posłanką, nie miało żadnego związku z moją decyzją i jej obecne obowiązki też go nie mają. Gdybym miał zaczynać dzisiaj, to też bym wstąpił do seminarium, bo przecież najważniejsza jest realizacja powołania" - mówił.

Tymoteusz Szydło zaznacza, że z domu wyniósł wartości patriotyczne, a także ugruntowanie w wierze.

"Jestem im za to bardzo wdzięczny, za wartości, jakie przekazywane były w domu. One oczywiście też są jakoś przez rodziców wyniesione z ich domów. Na pewno oprócz przykładu, jak żyć wiarą, zawdzięczam im świadomość bycia Polakiem. Ten element patriotyczny był u nas zawsze ważny" - powiedział.

przk/gosc.pl