„Smutno jest widzieć ułomność Człowieka ale cóż jak mi się nie uda to nie spierdolcie tego...” – napisał dziś rano Zbigniew Stonoga na swoim Facebooku. Opatrzył to swoimi zdjęciami ze szpitala. Stonoga do filmu dołączył swoje „przesłanie”, na wypadek gdyby umarł. Jak zawsze chamski, tym razem nie tylko obraża prezydenta, ale jeszcze… bluźni Panu Bogu.

„Serce nie wytrzymało. Wysokie uniesienie odcinka ST i niski jednocześnie woltaż QRS mówią za swoje. Ja naprawdę kochałem moją Ojczyznę. Chcę, bardzo chcę za Nią umrzeć, a jeśli moja śmierć okaże siębyć porażką PiS-u i tej k***y Dedy to będę się cieszył zza światów” – napisał. Następnie wyraził wątpliwość w istnienie Pana Boga i bluźnił Mu. W godzinie śmierci?

Chyba nie. 31 sierpnia Stonoga miał trafić do więzienia w Warszawie. Nie trafił tam jednak, bo szpital nie dysponuje sprzętem, który zapewniłby Stonodze funkcjonowanie. „W nocy śpię w masce tlenowej, bo leczę bezdech. Leczę się też kardiologicznie i korzystam ze sprzętu EKG. Nie stawiłem się w zakładzie karnym, bo nie dysponuje on tym sprzętem!” – powiedział Stonoga.

Tak, więc Stonoga, niczym generał Kiszczak, kary odbyć nie może, bo chory. Zbieg okoliczności, a może ciężkie zakażenie WSI?

tag/kad