Rząd i parlament znalazły się w ogniu krytyki po przyjętej przez siebie formie upamiętnienia 73. rocznicy ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów. W ocenie części polityków i historyków władze postępują zbyt łagodnie, za mało akcentując ukraińskie zbrodnie i winę. Na tę krytykę w komentarzu telefonicznym dla portalu Fronda.pl odpowiedział poseł PiS Stanisław Pięta, wskazując, jak fundamentalna jest dla Polski trwała przyjaźń z Ukrainą.

 

Stanisław Pięta, PiS: Te oceny nie są usprawiedliwione, zarówno gdy idzie o parlament, jak i o rząd. Uchwała w sprawie wołyńskiej przyjęta przez Senat jest jednoznaczna w swojej wymowie. Podobnie przedstawiciele polskiego rządu podczas dyskusji na posiedzeniu Sejmu wskazywali jasno, że zbrodnie popełnione na Polakach można nazwać wyłącznie ludobójstwem.

Trzeba oddzielić od siebie dwie sprawy: szacunek dla ofiar i pamięć o naszych rodakach brutalnie pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów od dążeń niektórych środowisk  do wywołania napięcia między Polską a Ukrainą. Tak się składa, że środowiska życzące sobie wrogości w naszych relacjach przyjmują, jak się wydaje, optykę prezentowaną na Kremlu. Musimy pamiętać o naszych pomordowanych rodakach; musimy domagać się szacunku dla prawdy historycznej oraz godnego upamiętnienia ofiar. Nie powinniśmy natomiast ulegać narracji przesyconej nienawiścią do współczesnych Ukraińców.

Nie odpowiada nam polityka historyczna Ukrainy. Dostrzegamy wypowiedzi, które Polaków muszą po prostu ranić. Pamiętając jednak o ofiarach nie możemy ulegać emocjom i nienawiści. Z naszymi przyjaciółmi na Ukrainie powinniśmy rozmawiać i starać się wytłumaczyć im naszą sytuację, prowadząc ten trudny dialog w duchu wzajemnego zrozumienia, pojednania i przebaczenia. Czcząc naszych pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów rodaków nie wolno nam tańczyć do melodii napisanej na Kremlu. Naszym ukraińskim przyjaciołom musimy w spokojniej rozmowie wytłumaczyć, że nie jest naszym zwyczajem zamiatać trudne sprawy pod dywan i przemilczeć tragedię wołyńską.

Znam wielu Ukraińców i wiem, jak trudne są to niekiedy rozmowy. Ukraińska narracja historyczna pomija, niestety, zbrodnie, których dopuściła się część oddziałów UPA na Polakach. Młodzi Ukraińcy nie mają często o tym żadnego pojęcia. Badania ukraińskiej opinii publicznej wskazują, że ludzie deklarujący ogromną sympatię do Polaków popierają też UPA. Nie wiedzą, że struktura ta nie tylko walczyła z bolszewikami, ale dopuszczała się też potwornych zbrodni na bezbronnych Polakach. Nie ma przy tym alternatywy dla spokojnej dyskusji; tylko ona może pozwolić na doprowadzenie do głębszego zrozumienia wzajemnych racji. Zwróćmy też uwagę na bezprecedensowy gest prezydenta Ukrainy, który w Warszawie pod pomnikiem pomordowanych na Wołyniu Polaków ukląkł, odmówił modlitwę, zapalił znicze i złożył kwiaty. Towarzyszył mu minister obrony, wicepremier, ambasador Ukrainy w Polsce. To był znaczący gest, który pokazuje, że zmienia się w ukraińskich elitach nastawienie do tego wyjątkowo bolesnego okresu w historii naszych relacji.

Dwa wolne, chrześcijańskie narody nie mogą być skazane na nienawiść. Wprost przeciwnie: są skazane na pojednanie, wybaczenie i życie w braterskiej przyjaźni. Wspólna wiara w tego samego Boga, wiara w ukrzyżowanego Jezusa, nie pozostawia nam żadnego innego wyjścia. Nawet wówczas, gdy między braćmi dochodzi do rzeczy potwornych i strasznych, chrześcijaństwo wskazuje nam drogę, którą powinniśmy pójść. Sądzę, że wspólna chrześcijańska duchowość jest fundamentem, na którym możemy budować dobrą przyszłość naszych narodów.

Nie wspominam już o kwestiach mniej istotnych, choć mających niemałe znaczenie dla naszych stosunków. Dziś przecież dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy Ukraińców pracują w Polsce, pracują bardzo dobrze i sumiennie. Tysiące polskich przedsiębiorców prowadzą na Ukrainie interesy, tysiące Polaków Ukrainę odwiedzają.  Ukraińcy i Polacy dobrze znają historię. Wiemy, co może się zdarzyć, jeżeli nie będziemy starali się żyć w pokoju i przyjaźni. W przeszłości za brak naszego porozumienia życiem zapłaciły miliony niewinnych ludzi. Wszystkich cierpień, których Polacy i Ukraińcy doznali z sowieckich rąk mogłoby nie być, gdyby w 1920 roku nasze wojska po bitwie niemeńskiej nie zatrzymały się, ale kontynuowały walkę. Stalin być może nie wymordowałby głodem milionów Ukraińców, nie byłoby Katynia, nie byłoby ofiar Powstania Warszawskiego… Trudno sobie wyobrazić, jak ukształtowałaby się wtedy nasza historia. Wniosek, który możemy wyciągnąć z historii, jest w każdym razie jasny: potrzebujemy przyjaźni z Ukraińcami.