Jednym ze skutków zatrzymania podejrzewanego o napad na wolontariusza fundacji Pro-Prawo do życie oraz dewastacji należącej do tej fundacji furgonetki aktywisty Michała Sz. jest dyskusja o używaniu żeńskiego imienia i żeńskich zaimków w stosunku do mężczyzn, którzy uważają się za kobietę, ale nie podjęli jeszcze żadnych kroków prawnych, aby fakt ten sformalizować. W odpowiedzi na tę dyskusję portal wPolityce.pl zrealizował we współpracy z pracownią Social Changes sondaż, pytając o zdanie Polaków.

Michał Sz. ps. Margot, choć jest mężczyzną, uważa siebie za kobietę i domaga się, aby w ten sposób się do niego zwracać i o nim mówić. Tymczasem jednak, choć polskie prawo przewiduje taką możliwość, Michał Sz. nie podjął żadnych starań, aby formalnie zostać uznany za kobietę. Więcej, nawet fizycznie nie upodabnia się on do kobiety. Kobietą po prostu sam siebie nazywa.

Czy więc musimy przyjąć to, że mężczyzna pewnego dnia uzna siebie za kobietę i w ten sposób się do niego odnosić? Zdaniem lewicowego lobby zdecydowanie tak. Przekonał się o tym ostatnio boleśnie były już dyrektor Radia Nowy Świat, który został zwolniony z pracy za mówienie o Michale Sz. jako o mężczyźnie. Co więc na ten temat sądzą Polacy?

W wykonanym na zlecenie portalu wPolityce.pl przez pracownię Social Changes sondażu zadano respondentom dwa pytania. Pierwsze z nich brzmiało:

- „Czy według Ciebie jeśli osoba płci męskiej chce żeby nazywać ją kobietą, to należy się do takiej osoby zwracać jak do kobiety?”.

Tutaj 40 proc. badanych odpowiedziało negatywnie. Natomiast 37 proc. z nich uważa, że właśnie tak należy czynić. Pozostali uczestnicy sondażu nie mają zdania w tej sprawie.

W drugim pytaniu zapytano o odwrotność sytuacji z pierwszego. Co, jeżeli to kobieta chce, aby nazywać ją mężczyzną.

Tutaj wyniki są bardzo podobne. 38 proc. badanych akceptuje taką propozycję i tyle samo się jej sprzeciwia.

Jak komentuje ankietę portal wPolityce.pl, wykazuje ona bardzo silny podział kulturowy w Polsce. Na jej podstawie możemy wnioskować również, że liberalna część naszego społeczeństwa coraz chętniej akceptuje „najbardziej nawet daleko idące nowinki”.

kak/wPolityce.pl