Dr Dominik Smyrgała, szef Gabinetu Politycznego MON w programie "Skaner Defence24" mówił o zaplanowanych na wrzesień rosyjsko-białoruskich ćwiczeniach Zapad'17, które, zdaniem wielu komentatorów i ekspertów, mogą wzbudzać pewne obawy.

Eksperci zwracają uwagę, że nie mamy dokładnych informacji na temat liczebności żołnierzy uczestniczących w manewrach ani na temat charakteru ćwiczeń. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że nie należy wierzyć w oficjalne informacje na temat liczby żołnierzy. 

"Historycznych przypadków, że coś było czymś innym niż to zadeklarowano była cała masa. Począwszy od wizyty Schleswig-Holsteina w Gdańsku w sierpniu 1939 roku. Kurtuazyjna wizyta, która się skończyła, tym czym się skończyła"- stwierdził dr Smyrgała, zwracając uwagę, że w rosyjsko-białoruskich manewrach mamy do czynienia z dużym potencjałem wojskowym, w związku z czym ćwiczenia nie tylko mogą "łatwo przekształcić się w coś innego, jeśli zostanie uznana taka potrzeba", ale może również dojść do jakiegoś incydentu, do czegoś w rodzaju prowokacji. 

"Jakaś sytuacja, incydent, prowokacja, naruszenie strefy powietrznej, przechwycenie, czy naruszenie reżimu lądowego granicznego..."- wylicza szef gabinetu politycznego MON. Dominik Smyrgała zaznaczył, że nie musi od razu wybuchnąć wojna, może jednak powstać inny poważny problem.

"Cały szereg różnych rzeczy można sobie wyobrazić, które potem uruchamiają pewne procedury. I to nie znaczy od razu, że wybuchnie wojna ale może dojść do poważnego kryzysu dyplomatycznego."- ocenił gość Skaneru Defence24.

JJ/defence24, Fronda.pl