Lany Poniedziałek - jak większość polskich obrzędów wywodzi on swój rodowód z czasów słowiańskich - pisze Michał Wójcicki w dzienniku.pl. Wtedy to z dniem przesilenia wiosennego wypędzano zimę, by na jej miejsce przywitać nową porę roku. Brało się wiązkę wierzbowych witek i wzajemnie smagało się po nogach, pupach i gdzie popadnie. Gdzieniegdzie przy okazji polewano się wodą, co z czasem przerodziło się we wspólne kąpiele. Później do śmigusa dołączył dyngus, czyli możliwość wykupienia się malowanym jajkami od polania. Gdy na naszych ziemiach pojawiło się chrześcijaństwo, misjonarze próbowali walczyć z tym zwyczajem. Jednak lud był za bardzo przywiązany do swojej tradycji, żeby dać sobie wyrugować ten zwyczaj. Kościół postanowił związać go z Poniedziałkiem Wielkanocnym, delikatnie przy tym zamieniając kąpiele na polewanie się wodą. Z czasem słowa śmigus i dyngus zlały się w jeden śmigus-dyngus, czyli wielkanocne polewanie – pisze Wójcicki.


Dyngus po słowiańsku nazywał się "włóczebny" - czytamy na portalu mmpoznan.pl Wywodzi się go od wiosennego zwyczaju składania wzajemnych wizyt u znajomych i rodziny. Można było wtedy także liczyć na poczęstunek i zaopatrzenie w żywność na drogę. Słowo dyngus wywodzi się od niemieckiego słowa dingen, co oznacza "wykupywać się" (inne znane określenia: dyng, szmigus, wykup lub datek). 

Śmigus z kolei oznaczał symboliczne bicie witkami wierzby lub palmami po nogach i wzajemne polewanie się wodą. Miało to symbolizować wiosenne oczyszczenie z brudu i różnych zdrowotnych dolegliwości, a w późniejszym okresie również i z... grzechu. Oblewane były osoby, które nie wykupiły się podarkami (zazwyczaj pisankami).

Powiązany z Lanym Poniedziałkiem jest również tzw. Dzień świętego Lejka nazywany "oblewanką" i "polewanką". Dzień św. Lejka jak informuje eszkola-wielkopolska.pl ma swoje źródło w ludowych wierzeniach, związanych z czczeniem wodnych bóstw. Powszechnie uważano, iż duchy tj. topielce, rusałki czy mamuny przebywały między światem żywych a zmarłych, a miejscem ich bytowania były jeziora, stawy, bagna. Mimo, iż istoty te nie sprzyjały ludziom, w okresie wiosennym miały zapewnić przyszły urodzaj.

W zwyczaju bicia rózgami można doszukiwać się analogii z rzymskim świętem zwanym Luperkalia - czytamy na stronie mitologie.wordpress.com - Podobieńtwo to musi mieć charakter bardzo pierwotny, chociaż nie można wykluczyć, że zwyczaj ten przywędrował do nas w początkach państwa polskiego wraz z kapłanami lub mnichami pochodzącymi z Włoch. Czynność oblewania zdecydowanie była ważniejsza dla młodych dziewcząt, bowiem ta panna, której nie oblano bądź nie wychłostano, czuła się obrażona i zaniepokojona, gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów i perspektywę staropanieństwa. Pierwotnie dziewczęta miały prawo do rewanżu dopiero następnego dnia, we wtorek (który kiedyś był dniem świątecznym podobnie jak poniedziałek).

Pierwsze udokumentowane wzmianki o zwyczajach śmigusowo-dyngusowych w Polsce pochodzą z XV wieku z ustaw synodu diecezji poznańskiej z 1420 roku pod tytułem "Dingus prohibetur", przestrzegających przed praktykami, mającymi niechybnie grzeszny podtekst: Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie się nazywa dyngować (...), ani do wody ciągnąć, bo swawole i dręczenia takie nie odbywają się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego.

Opr. JW