Doświadczenie z USA pokazuje, że duża część oskarżeń o pedofilie jest fałszywa. Zapewne tak jest i w Polsce. Niestety pewnie część z oskarżeń wobec kapłanów z naszego kraju jest prawdziwa. Wart zastanowić się nad tym, kim są sprawcy tak odrażających zbrodni. To, co charakteryzuje pedofilów w sutannach, opisał dr Bogdan Stelmach w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Terlikowskiemu – rozmowa została zamieszczona w zbiorze wywiadów „Tylko prawda nas wyzwoli. Przyszłość Kościoła katolickiego w Polsce” opublikowanych staraniem wydawnictwa Fronda.

 

Pedofilów w sutannach łączy to (jak sami deklarują w rozmowach z seksuologie), że nie wierzą i wywodzą się z toksycznych rodzin. Nie mają wiary — tracą ją, o ile ją mieli, popełniając zbrodnie często razem z profanacją i bluźnierstwem (co nadaje im demonicznego charakteru).

Drugą cechą charakterystyczną pedofilów w sutannach jest to, że często wywodzą się z toksycznych rodzin. Te rodziny „na zewnątrz są bardzo katolickie, porządne, a w środku jest przemoc, wykorzystywanie, niekoniecznie seksualne […] sadyzm, wykorzystywanie elementów religijnych do realizacji własnych, czasem ukrytych potrzeb”. Nie można więc być normalnym, wychowując się w takich rodzinach.

Pozory religijności nie są prawdziwą religijnością. Toksyczni, udający religijnych, rodzice używają religii do osiągnięcia swoich egoistycznych celów. Udają religijnych, podczas gdy są sadystami, mającymi satysfakcje z zadawania cierpienia. Chorzy ludzie, pedofile czy ich toksyczni rodzice, nie widzą przez swoje zaburzenie sprzeczności między krzywdzeniem dzieci a rzekomo religijnością.

Demoralizacje seminarzystów spaczonych przez toksycznych rodziców, którzy wzory zachowań dziedziczą po swoich zaburzonych rodzicach, pogłębią zaburzeni wykładowcy, którzy z seminariów nie usuwają zaburzonych seminarzystów, tylko ich promują za cenę świadczenia usług seksualnych. Patologia replikuje i eskaluje.

Patologiczną sytuację nakręca postawa hierarchów akceptujących homoseksualnych seminarzystów i kapłanów (którzy jak wskazują statystyki, są nad reprezentowani wśród sprawców przestępstw seksualnych w sutannach). Nie da się bowiem opierać Kościoła na hipokryzji – z jednej strony tolerować kapłanów gejów a z drugiej nauczać o grzeszności relacji homoseksualnych.

Nadreprezentacja homoseksualistów w seminariach jest konsekwencją też tego, że homoseksualistów ciągnie do środowisk, gdzie jest dużo chłopaków – takich jak seminaria. Dzieje się też w wypadku osób nieświadomych swoich homoseksualnych zaburzeń, które garną się do seminariów, bo nie czują pociągu do kobiet. Taki brak pociągu, a czasami awersja, powinna od razu dyskwalifikować kandydatów do seminariów, do których powinni być przyjmowani tylko mężczyźni wykazujące zdrowe seksualne zainteresowanie kobietami.

Niestety obecnie braknie niezbędnego rozpoznania psychologicznego przy przyjmowaniu do seminariów. Dodatkowo seminarzyści nie są w seminariach uczeni jak radzić sobie z samotnością i frustracją.

Ofiarami pedofilów nie są przypadkowe dzieci. Pedofile swoje ofiary starannie wybierają i długo uwodzą. Zazwyczaj, jeśli w domu są zdrowe relacje, dziecko może liczyć na wsparcie rodziców i nie daje się uwieść. Najłatwiej pedofile uwodzą dzieci z rodzin toksycznych, w których dziecko (pozbawione wsparcia ze strony rodziców) jest skłonne za zainteresowanie świadczyć zachowania seksualne pedofilowi.

Bezsensowne są argumenty mówiące o tym, że zniesienie celibatu rozwiąże problem pedofilii wśród duchownych. W rzeczywistości „normalny człowiek nie odbiera potrzeby bliskości dziecka jako zachęty do seksu”, nawet gdy dziecko skrzywdzone w rodzinie zachowuje się w sposób seksualny. Normalny człowiek nie nawiązuje żadnych seksualnych relacji z dzieckiem. Czyny pedofilskie popełniają osoby zaburzone, o patologicznych, nienormalnych skłonnościach.

Jan Bodakowski