Wielki mistrz dyplomacji i wcielony wzór szacunku do kobiet, Radosław Sikorski postanowił wytłumaczyć się w mediach społecznościowych ze swoich chamskich uwag, którymi obrzucił w tychże social mediach europosłankę Solidarnej Polski, Beatę Kempę.

Sikorski, w swym twitterowym wpisie tłumaczy się, że napisał do europarlamentarzystki: „Walnij się w zatłuszczony łeb”, gdyż miał ku temu ważne powody, albowiem poczuł się do żywego dotknięty zwrotem „Herr”, jaki w jego kierunku wystosowała Beata Kempa.

Niespodziewanie okazuje się zatem, że dla polityka, który jeszcze kilkadziesiąt godzin temu, publicznie grzecznie dziękował niemieckiej przewodniczącej Parlamentu Europejskiego za ingerowanie w polskie sprawy, a przed dekadą ochoczo deklarował w Berlinie, że nie boi się niemieckiej siły, lecz niemieckiej bezsilności, zwrot „Herr” bezlitośnie symbolizuje, że jest on Niemcem, a więc i równocześnie – w  mniemaniu Sikorskiego - „zdrajcą” i „zaprzańcem”.  

Sikorski czem prędzej pobieżył więc z mało oryginalnym i jeszcze mniej twórczym rewanżem ku Kempie, zwracając się do niej per: „Frau”. Trudno oczywiście przypuszczać, by wywołało to u polskiej europosłanki choćby namiastkę oburzenia, jakie w analogicznej sytuacji zechciał wydalić z siebie, w swoim niepowtarzalnym stylu, słynący z dobrych manier, specjalista od dorzynania watahy.

A stanie się tak zapewne dlatego, że nie tylko Beata Kempa, ale i każdy w miarę trzeźwy na umyśle człowiek, wie, że nie ma ona nic wspólnego z żenująco serwilistyczną postawą wobec naszego zachodniego sąsiada. Ona nie.

 

ren/twitter