Portal Fronda.pl: Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera będzie najprawdopodobniej Beata Szydło. Dlaczego nie Jarosław Kaczyński?

Piotr Semka: Prawda jest brutalna – Jarosław Kaczyński ma już tak silnie dorobioną gębę radykała, że bardzo wielu centrowych wyborców byłoby zaniepokojonych wizją jego premierostwa. A PiS, żeby wygrać, musi zdobyć jak najwięcej poparcia wśród takich wyborców.

Liberalne media będą sugerować, że Szydło nie będzie samodzielna, a rządzić tak czy inaczej będzie Kaczyński. Słusznie?

Decyzja wyborcy jest sumą osobistych obserwacji. W czasie kampanii prezydenckiej na przykład Tomasz Lis sugerował, że Andrzej Duda jest marionetką Kaczyńskiego. Wyborcy jednak dostrzegli w Dudzie indywidualność i własne spojrzenie na politykę. Uznali, że to, co lansują „Gazeta Wyborcza”, „Polityka” i inne media sprzyjające Komorowskiemu – że Duda jest jakoby fasadą dla Kaczyńskiego – to nieprawda. Nie kupili tego grepsu. Teraz PiS będzie prowadzić kampanię pod hasłem „fachowa Beata Szydła” uzupełniona przez kompetentnego, ale i sympatycznego Andrzeja Dudę.

Zapewne będzie się przypominać casus Kazimierza Marcinkiewicza. To może być skuteczne?

Jest faktem, że losy Kazimierza Marcinkiewicza przyznały rację Jarosławowi Kaczyńskiemu. Marcinkiewicz okazał się osobą niesamodzielną, fircykowatą, próżną, jak to się złośliwie mówi – o niewielkim rozmiarze kapelusza. Zarzut, że był kiedyś wspaniały Marcinkiewicz, ale utrącił go Kaczyński, nie robi dzisiaj na nikim wrażenia. Wszyscy przekonali się, że Marcinkiewicz był nieodpowiednią osobą na funkcję premiera. Ta sprawa będzie przypominana, ale było to przecież siedem lat temu: w polityce to niemal wieczność.

Beacie Szydło z pewnością pomogła kampania prezydencka. Czy gdyby nie ten to, to tak czy inaczej miałaby szansę na urząd premiera?

Kampania na pewno pozwoliła jej pokazać swoją siłę. Przypominam jednak, że już wcześniej Szydło była ceniona przez Jarosława Kaczyńskiego jako dobry specjalista od ekonomii.

I dlatego wybór ma paść właśnie na nią?

Beata Szydło jest kobietą, a dzisiaj może to być dość istotne. Poza tym może być postrzegana jako osoba wyznaczona do wykonywania ciężkiej roboty. Szydło nie jest damą, która kojarzy się z lekkością bycia czy stylu, z uśmiechem. Może raczej kojarzyć się z szefową sejmowej komisji ds. finansów czy budżetu. W tej mierze przypomina trochę Hannę Suchocką, która nie miała w sobie pewnej lekkości, ale budziła zaufanie obowiązkowością i gotowością do ciężkiej pracy.

Podkreślił pan wagę faktu, że kandydat na premiera PiS to kobieta. Dlaczego?

W dzisiejszych czasach hasło w miarę równej reprezentacji kobiet w polityce jest coraz popularniejsze. PiS jako partia kojarzona przez czołowe media liberalne z wizerunkiem partii niechętnej kobietom i równouprawnieniu, na pewno zyskałoby punkty, wysyłając właśnie damę na czoło rządu. Nieprzypadkowo zresztą obecnym premierem jest Ewa Kopacz. Jej płeć była jednym z atutów przemawiających na rzecz powierzenia jej tego urzędu.

Czy w związku z prawdopodobną nominacją dla Szydło możemy przypuszczać, że – podobnie jak miało to miejsce w kampanii prezydenckiej – w czasie kampanii parlamentarnej Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz będą niejako schowani?

Nie byli „schowani”. Pamiętam, że w czasie kampanii dochodziło do konferencji prasowych Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei Antoni Macierewicz był widoczny w czasie wieczoru wyborczego Andrzeja Dudy. PiS powinno zachować tu zdrowy rozsądek. Zbytnie chowanie Kaczyńskiego i Macierewicza sugerowałby, że są ludźmi, których należy się wstydzić. To byłoby dla tej partii upokarzające. Moim zdaniem Prawu i Sprawiedliwości najlepiej opłacałby się w tej sprawie jakiś zdrowy balans.

Posłowie PiS mówią o zmianie pokoleniowej w partii. Co to oznacza dla samego Jarosława Kaczyńskiego?

Oznacza, że musi coraz bardziej przechodzić na rolę patrona tej partii, a coraz więcej inicjatywy pozostawiać swoim podwładnym. Myślę, że Jarosław Kaczyński powinien przywrócić sytuację, w której Rada Polityczna jest miejscem dyskusji, a nie tylko wypatrywania i domyślania się, czego chce prezes.

Można więc powiedzieć, że zbliża się polityczna emerytura Kaczyńskiego i PiS czeka zmiana lidera?

Nie. Skala rozmaitych zagrożeń, przed którymi stanie PiS po jesieni, jest tak duża, że doświadczenie polityczne Kaczyńskiego będzie nadal bardzo w cenie. Myślę, że w krytycznych momentach będzie wchodził do akcji na zasadzie człowieka, który rozstrzyga spory. Nie spieszyłbym się z wysyłaniem Jarosława Kaczyńskiego na emeryturę. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski