Można mieć poważne obawy o niezależność pani prezes Sądu Najwyższego. Czy nie jest ona szantażowana? Czy nie są na nią wywierane bezprawne naciski? Większą wagę okazuje się mieć wypowiedź rzecznika SN Michała Laskowskiego, który przypisał pani sędzi „bezrefleksyjność”, niż jej własna postawa. Obawy o sytuację pani Prezes są poważne.

„Wobec licznych komentarzy związanych z obecnością Pierwszego prezesa SN na uroczystości wręczenia przez pana prezydenta nominacji panu Justynowi Piskorskiemu, w imieniu pani profesor Małgorzaty Gersdorf proszę o przyjęcie zapewnienia, że w trudnym okresie stresów i przepracowania, każdemu z nas zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie, z przeoczeniem specyficznych uwarunkowań, które powinny być brane pod uwagę w działalności publicznej pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego” - takie oświadczenie wydaje rzecznik prasowy Sądu Najwyższego Michał Laskowski.

Pani sędzia Gersdorf zaplanowała wizytę w Pałacu Prezydenckim - ubrała się elegancko by udać się samochodem służbowym lub taksówką na uroczystość. Tam u boku Prezydenta spontanicznie składała gratulacje nominatowi i była w wyśmienitym nastroju, na sobie właściwym miejscu, w gronie ludzi odnoszących się do niej z respektem. Nie było widać śladu bezrefleksyjności. Wprost przeciwnie, wszystkie zachowania pani Prezes miały charakter przemyślanego panowania nad sobą. Bezrefleksyjność może raczej dotyczyć jakiś odruchów prostych, trudno jednak przypisać ją całej zamierzonej akcji.

Ale nie minęło wiele czasu by pani sędzia dowiedziała się o swojej bezrefleksyjności od swojego rzecznika, a właściwie od rzecznika jakiejś nieznanej grupy czy sprawy i od razu została zmuszona do pielgrzymki przez wiadome media by tą swoją nagle nabytą „bezrefleksyjność” wytłumaczyć. Tylko jakiegoś nieznanego pochodzenia nagła obawa mogła, moim zdaniem, spowodować ową „bezrefleksyjność”, która właściwie pojawiła się dopiero po spotkaniu w Prezydenckim Pałacu. Kierowana przez osoby trzecie pani sędzia Gersdorf zaszkodziła sama sobie „bezrefleksyjnie” poddając się naciskowi. Teraz trudno wyjaśnić w jakim właściwie jest stanie pierwsza sędzia Sądu Najwyższego:

"– To był błąd, że poszłam tam na nominację sędziego, który jest sędzią nominowanym po sędzim dublerze. To umknęło mi. Ale to nie był aż taki błąd, żeby tak mnie obrzucać wyzwiskami – tłumaczyła „Faktom” prof. Małgorzata Gersdorf. – Nigdy nie sprzeniewierzyłam się konstytucji i nadal będę jej bronić. I moje opinie, co do działań dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, pozostają niezmienne " – zapewniała i tłumaczyła. Została Pani Gersdorf bardzo źle potraktowana przez różne środowiska opozycyjne i sędziowskie.

Wszystko wskazuje na to, że chciała pierwsza prezes Sądu Najwyższego powrotu do normalności - ale się nie udało.

Partisan gardening/salon24