Portal Fronda.pl: Premier Donald Tusk właśnie spotyka się z papieżem Franciszkiem. Dzieje się to na sześć dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Szef rządu chce się ogrzać w blasku papieża?

Ryszard Czarnecki: Premier Tusk to nie jest człowiek, który pokazał Polakom, że ma w życiu jakąś busolę moralną. Wręcz przeciwnie – przez lata pokazywał, że jest politykiem, który zrobi wszystko dla sondaży, jest zakładnikiem PR-u. Przecież dlatego wziął ślub kościelny! Akurat przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku. Później, kiedy zauważył rozprzestrzeniający się antykościelny klimat, chciał łupić Kościół, zmieniając system podatkowy i deklarując, że nie będzie klękał przed biskupem. Po kanonizacji Jana Pawła II można zaobserwować wzrost nastrojów religijnych i solidarności z Kościołem, więc Donald Tusk jedzie do papieża. Przecież mógł to zrobić pół roku czy rok temu! Robi to właśnie teraz, na kilka dni przed wyborami. Jestem zbyt długo w polityce, aby wierzyć w takie przypadki.

Takie spotkania ze znanymi ludźmi to stosunkowo stary chwyt marketingowy. Pańskim zdaniem, to może pomóc Tuskowi?

Pewnie gdyby do Polski przyjechał David Copperfield, premier Tusk ze względów medialnych zaprosiłby go na kawę do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Oczywiście, gdyby się nie obawiał, że iluzjonista w tajemniczy sposób nie pozbawi go urzędu premiera. Donald Tusk pokazuje się z każdym, kto jest znany, sławny... Przed wyborami pokazuje polskim katolikom, że spotyka się z papieżem, a przecież w całej historii papiestwa przyjmowali oni różnych ludzi władzy, bo chcieli chronić chrześcijan w ich państwach. Z papieżem spotkał się Fidel Castro, nie mówiąc już o gen. Wojciechu Jaruzelskim. To oczywiste, że Ojciec Święty przyjmuje premiera...

Czy dla wyborców, nie tylko katolików, jest to w ogóle wiarygodne? Przecież wszyscy dobrze pamiętają głosowania premiera w takich kwestiach, jak aborcja czy in vitro. Z drugiej strony, także antyklerykałowie pamiętają jego deklaracje o tym, że nie będzie klękać...

Premier jest absolutnie niewiarygodny w kwestii wiary i moralności, nie tylko ze względu na to, co mówi... Przecież popierał niekorzystną dla Kościoła zmianę finansowania. Proszę przyjrzeć się jego decyzjom personalnym. Akurat jestem w Poznaniu, a do tej pory europosłem z tego miasta był raczej centroprawicowy, broniący tradycyjnych wartości Filip Kaczmarek. Teraz liderem wielkopolskiej listy do PE jest "madame gender", czyli Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Po doborze liderów i kandydatów do PE wyraźnie widać, że Platforma skręca w lewo. Kandydatów kojarzonych z lewicą jest na znaczących miejscach bardzo wielu. To praktyczny egzamin, który pokazuje, kogo Tusk wysyła do PE. Czy premier posyła tam kogoś, kto będzie bronił tradycyjnych wartości chrześcijańskich? Nie, bo takich osób w Platformie już prawie nie ma. Dlatego wystawieni są promotorzy gender, którzy poprą postulaty LGBT i inne dziwactwa.

Rozm. MaR