Według profesora Rotfelda Rosja jest dziś niczym „rakieta dalekiego zasięgu”, której nikt nie kontroluje. To oznacza, że nie można przewidzieć skutków jej działań: być może rakieta ta okaże się niegroźna, ale z drugiej strony może wyrządzić poważne szkody.

Profesor wskazał też, że Zachód nie może ograniczyć się do represji ekonomicznych i prawnych, by powstrzymać Moskwę przed dalszą eskalacją przemocy. Konieczne jest w jego opinii podjęcie działań militarnych, które zademonstrowałyby zdecydowanie Zachodu. Rosja bowiem liczy się przede wszystkim z siłą – o tym nie można zdaniem Rotfelda zapominać.

Profesora nie zdziwiła też decyzja Rosjan o rozmieszczeniu w obwodzie kaliningradzkim rakiet balistycznych Iskander. Sądzi on, że to kolejny dowód na militaryzację moskiewskiej polityki i próby wywołania w świecie podziwu i przestrachu przed rosyjską siłą.

W tym kontekście Polska musi podjąć działania zwiększające nasze bezpieczeństwo. Na tej linii trzeba umieścić decyzję o zakupie rakiet Tomahawk dla okrętów podwodnych, które miałyby służyć obronie w razie rosyjskiej morskiej agresji. Rotfeld mówi też, że w związku z obecnością Polski w NATO nie możemy pozwolić się traktować jako kraj uległy albo pozwalający się kierować przez rosyjską politykę.

kad