Amerykański dziennik "Washingoton Post" kilka dni temu poinformował, że FBI we współpracy z dyrektorem Wywiadu Narodowego (DNI) Jamesem R. Clapperem rozpoczyna śledztwo przeciwko działaniom rosyjskiej agentury w Stanach Zjednoczonych. Po serii ataków na wyborcze systemy komputerowe i serwery władz stanowych, szerzeniu kłamliwej propagandy i licznych prowokacjach przy użyciu sił zbrojnych Pentagon ostrzegł władze Kremla, że nie będzie dłużej przyglądał się biernie łamaniu przez Federację Rosyjską międzynarodowego porządku.

Kremlowskie specsłużby miały obrać sobie za cel przede wszystkim sferę cybernetyczną. Hakerzy włamują się do baz danych, serwerów z poufnymi wiadomościami czy zawirusowaniem systemów operacyjnych.

Specjaliści ds. nowoczesnych technologii udowodnili, że hakerzy stojący za atakami są powiązani z Rosją.

"To, że cyberprzestrzeń stała się nowym narzędziem do realizowania celów politycznych, nie dziwi nikogo. Jeszcze mniej dziwić może, że kluczowi aktorzy na scenie międzynarodowej, tacy jak m.in. Rosja, aktywnie wykorzystują ją do realizacji swoich interesów. Internet, dzięki swoim cechom konstytutywnym: otwartości, dostępności etc., dał możliwość oddziaływania w nieosiągalny wcześniej sposób. Także negatywny, co pokazuje, że w dzisiejszym świecie nie tylko siła fizyczna jest w stanie determinować korzystny z punktu widzenia danego podmiotu bieg wydarzeń, wpływać na innych i ich działania"-powiedziała w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" dr Joanna Świątkowska, ekspert ds.cyberbezpieczeństwa z Instytutu Kościuszki. Według amerykańskich służb specjalnych, Rosjanie chcą zdyskredytować władze USA w oczach całego świata, szerzyć kłamliwą propagandę na temat polityki Waszyngtonu oraz zakłócić kampanię wyborczą.

"Błędne ambicje i nieuzasadniony lęk popychają władze Rosji do siania niestabilności w wielu regionach świata"-mówił szef Pentagonu, Ashton Carter. Przedstawiciele Pentagonu oświadczyli wczoraj, że nie będą dłużej biernie przyglądać się prowokacjom Kremla. "Rosja znów eskaluje napięcie. Takie zachowania mogą doprowadzić do poważnego wypadku."-ostrzega rzecznik Pentagonu, Jeff Davis.

Chodziło m.in. o incydent w rejonie Morza Czarnego w środę wieczorem. Do amerykańskiego Boeinga P8-A patrolującego tamte okolice zbliżył się rosyjski myśliwiec Su-27, przez ok. 20 min. z odległości 3 m wykonując niebezpieczne manewry.

JJ/Fronda.pl