Zapytany o politykę unicestwiania wszystkich osobowości wokół siebie przez lidera w państwach autorytarnych, rosyjski politolog odpowiada, że Rosja również wpisuje się w ten schemat. Uważa, że u władzy są sami degeneraci, a Putin wyjałowił rosyjską politykę i doprowadził do upadku jej jakości.

Według niego większe osobowości nie zniknęły, tylko nowe kadry są dobierane poprzez tzw. selekcję negatywną.

Zdaniem Biełkowskiego oficjalnym następcą Putina, zgodnie z rosyjską konstytucją, jest Dmitrij Miedwiediew. Jednakże podkreśla, że nie ma „zawodników wagi ciężkiej” w Rosji, ponieważ wszystkim zarządza Putin. Realnie zajmuje się polityką zagraniczną, której głównym zadaniem jest rywalizacja ze Stanami Zjednoczonymi. Jak mówi politolog, Putin nie interesuje się kwestiami wewnętrznymi – gospodarką – „znudziło mu się”.

Biełkowski uważa, że rywalizacja między Putinem a mniejszymi grupami biznesowymi trwa, jednakże sytuacja jest inna niż rok temu. „Równolegle z  aneksją Krymu Putin skupił się wyłącznie na polityce zagranicznej, a konkretnie na rywalizacji z USA i Barackiem Obamą.” Z kolei mniejsze grupy wpływu ”zajmują się wyłącznie sprawami gospodarczymi, ropą czy gazem, ale nijak nie wpływają na kwestie ogólnopolityczne”.

Następca Putina, którym najprawdopodobniej będzie Miedwiediew będzie musiał rozpocząć przemiany – uważa politolog. „Putin nie ma charakteru reformatora. Nie robił nic ponad to, co konieczne”.

Biełkowski twierdzi, że „powtórzy się sytuacja, która miała miejsce po śmierci Stalina.” Jeśli chodzi o poparcie narodu, którym cieszy się Putin, to według politologa zależy tylko od tego, co powie najważniejsza antena państwowej telewizji – Pierwyj Kanał.

Ekspert odniósł się również do tematu odwilży z Zachodem. Uważa, że „dopóki Putin rządzi Rosją, odwilży nie będzie. Kreml chciałby doprowadzić do nowej Jałty, nowego podziału stref wpływów w Europie” – mówi.

tag/Forsal.pl