Rosyjska marynarka wojenna użyje siły, by chronić swoje wojska przed atakiem Stanów Zjednoczonych na Syrię. Zapewnił o tym wiceszef komisji obrony rosyjskiej Rady Federacji, najwyższej izby parlamentu, Aleksiej Kondratiew.


To reakcja na oświadczenie Donalda Trumpa, który polecił Rosjanom ,,przygotować się'' na amerykańskie rakiety, które spadną na Syrię w odwecie za użycie broni chemicznej przez reżim Baszara Assada. ,,Rosja użyje swych okrętów na Morzu Śródziemnym, by chronić „zasoby rosyjskie” w Syrii przed ewentualnym atakiem amerykańskim'' - zapewnił Kondratiew.


Czy Amerykanie rzeczywiście zaatakują? Jest bardzo prawdopodobne, że tak - ale najpewniej będą przy tym unikać uderzenia w te miejsca, w których przebywają Rosjanie. Niewykluczone, że Waszyngton i Moskwa zawarły już nawet pewne tajne porozumienie. Świadczą o tym słowa Kondratiewa o ochronie ,,zasobów rosyjskich''.

To znaczy, że Moskwa daje zielone światło na uderzenie w cele czysto syryjski. I Waszyngton to prawdopodobnie wykorzysta, bo pozwolenie, by Rosjanie zestrzelili amerykańskie rakiety lub doprowadzenie do śmierci rosyjskich żołnierzy mogłoby wywołać bardzo poważne reperkusje. Pisał o tym między innymi Andrzej Talaga w tekście omawianym na portalu Fronda (TUTAJ).

Rosjanie już w ubiegłym miesiącu zapewniali, że są w stanie zestrzelić ewentualne amerykańskie rakiety typu Tomahawk. Trump w dzisiejszym twittcie zapewnił, że Moskwa będzie mogła zrealizować swoje deklaracje, bo rakiety ,,przyjdą na pewno''.

mod/fronda.pl