Czy białorusko-rosyjskie manewry Zapad 2017 to zapowiedź ataku ze strony Rosji i realne bliskie zagrożenie dla NATO?

Eksperci podkreślają, że inaczej niż w poprzednich latach, manewry Rosji i Białorusi tym razem nie są transparentne.

Dowódca wojsk amerykańskich w Europie Bob Hodges wyrażał tym samym obawę, że Zapad 2017 to "koń trojański", który może służyć do odwrócenia uwagi od innych działań militarnych realizowanych przez Rosjan. Chodzi o możliwość pozostawienia sprzętu i części żołnierzy na Białorusi. Ich stała obecność byłaby elementem wywierania presji na Mińsk.

Jak zauważa Jakub Palowski z portalu defence24.pl, ćwiczenia mogą być dla Rosjan okazją do przetestowania możliwości rakiet typu ziemia-ziemia, a także różnych systemów obrony w tym wspólnej obrony powietrznej z Białorusią.

"Manewry Zapad 2017 wywołują obawy komentatorów w krajach NATO. Mogą one bowiem zostać wykorzystane przez Rosję do podjęcia różnego typu działań negatywnie oddziałujących na bezpieczeństwo państw Europy Środkowo-Wschodniej. Nie da się wykluczyć użycia ich w celu odwrócenia uwagi od agresywnych działań militarnych (o różnej skali i charakterze), na przykład wobec Ukrainy czy krajów bałtyckich." - zauważa w swojej analizie Palowski.

Jak dodaje, pomimo tego z uwagi na obecność wojsk NATO w naszym regionie jednak bardziej prawdopodobny jest scenariusz wywierania presji poprzez pozostawienie przez Rosję jednostek na Białorusi.

przk/defence24.pl