Opozycja totalna dwoiła się i troiła, żeby znaleźć przyczyny swojej porażki w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w roku 2015. Ale jak już wymyślili, to klękajcie narody! 

O ile powszechnie znany jest fakt, że Federacja Rosyjska ingeruje w wybory w innych krajach, np. przy pomocy armii internetowych trolli, o tyle sytuacja, gdy politycy Platformy Obywatelskiej od pewnego czasu z uporem maniaka próbują przyszyć Prawo i Sprawiedliwość do Rosji, jest wręcz kuriozalna, zważywszy na politykę, jaką prowadziła ta partia wraz z koalicjantem, PSL. Pamiętamy umowę gazową, śledztwo smoleńskie, straszenie, że PiS wywoła wojnę z Rosją, co miało miejsce jeszcze w czasie prezydentury tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i parę innych "kwiatków".  W tym kontekście, teoria, którą wysnuł europoseł PO, Dariusz Rosati (notabene, były wieloletni członek PZPR), wydaje się tym bardziej śmieszna. 

"Jesteśmy przekonani, że rosyjskie trolle były zaangażowane w kampanie w krajach europejskich. Nie jest wykluczone, że pomogły PiS-owi wygrać wybory parlamentarne w 2015 roku"-stwierdził Rosati w programie Onet Rano. Jak dodał, "Rosji zależy, żeby wspierać partie antyeuropejskie". Owszem, tu można się zgodzić, tyle że... PiS taką partią nie jest, O ile rzeczywistym problemem są rosyjskie ingerencje w politykę czy to sąsiednich, czy to zachodnich państw, a także wojna hybrydowa tocząca się m.in. w sieci, o tyle europoseł Rosati raczej nie ma racji. 

Oprócz tego polityk był oburzony postawą PiS-u wobec polityki władz Warszawy w kwestii środowisk LGBT, choć jednocześnie odciął się od wypowiedzi wiceprezydenta Warszawy, Pawła Rabieja. 

"Koalicja Europejska, która jest koalicją różnych partii, ma wspólny program europejski. Nie mamy wspólnego programu, jak chodzi o wiele innych obszarów życia społecznego. Sprawy obyczajowe i rodzinne nie wchodzą w zakres porozumienia. Rabiej wyraził swoją opinię i ja ją szanuje, ale to nie jest punkt KE. Jako urzędujący wiceprezydent powinien był zaznaczyć, że to jego pogląd"- stwierdził gość Onet Rano. Zaraz potem zarzucił PiS hipokryzję. 

"PiS mówi wara od naszych dzieci, mimo że nie ma żadnego zagrożenia. Tu chodzi tylko o edukację zgodną ze standardami WHO"-ocenił. 

yenn/Onet, Fronda.pl