„Jak można porównywać kazuistyczny spór o wybór kilku sędziów ze stanem wojennym? I operetkowe protesty tłustych kotów z podziemną „Solidarnością”? Witkacy miał takie określenie: „bydlęcość wszech-ogólna”. Naprawdę to, co wyrabiają niektórzy ludzie by nakręcić antypisowską histerię sprawia, że ona właśnie nas ogarnia” – mówi o obecnych sporach w Polsce publicysta i dziennikarz, Rafał Ziemkiewicz, w rozmowie z „Polską The Times”.

„Jeśli Krystyna Janda, wybitna aktorka, dyrektor teatru, pozwala sobie publicznie na uwagi o klimakterium pani poseł z PiS-u, godne przekupy, to trudno nie mówić o kompletnym schamieniu elit. I co najgorsze, ich samoprzyzwoleniu na to” – dodaje Ziemkiewicz, wskazując, że zapewne nikt nie powiedział Jandzie, że „przegięła”.

Ziemkiewicz mówił też, że KOD to jest kreacja „Gazety Wyborczej”, która ma zapewnić podupadającej teraz redakcji z Czerskiej stały dopływ pieniędzy. „Przecież Ministerstwa już nie będą im płacić po 120 tysięcy zł artykuł - znalazła się ostatnio taka faktura w resorcie cyfryzacji - więc jakoś to muszą sobie zrekompensować. Oni zresztą nawet nie ukrywają inspiracji drogą Ojca Dyrektora i Tomasza Sakiewicza, stąd wymyślili ten KOD, jako takie „kluby Gazety Wyborczej” i „rodzinę Radia Tok FM”” – powiedział publicysta.

Ziemkiewicz przyznaje też, że choć popiera rząd Prawa i Sprawiedliwości, to ma co do niego bardzo ograniczone nadzieje.

„PiS był dla wielu wyborem mniejszego zła. Dla mnie też. Z rządem PiS wiążę w zasadzie tylko jedną nadzieję: że do cna zniszczy, wypali tę ośmiornicę, którą wyhodował Donald Tusk. Natomiast nie jestem przekonany, czy będzie równie dobry w zbudowaniu normalności” – powiedział.

Jak powiedział, ma raczej nadzieję na powstanie czegoś „bardziej na prawo” od PiS ze środowisk, które skupili wokół siebie panowie Janusz Korwin Mikke oraz Paweł Kukiz: „Na pewno kolejny rząd, który, mam nadzieję, będzie bardziej na prawo od PiS, wyrośnie raczej z tych środowisk, które dzisiaj skupili Kukiz i Korwin, za cztery lata będzie miał naprawdę dużo do poprawiania po PiS-ie” – zauważył.

Pytany o błędy rządu PiS, Ziemkiewicz mówił o kilku sprawach: „Na razie widać je wyraźnie w samej technologii rządzenia. Fatalna jest komunikacja ze społeczeństwem, przykładem kompletne zawalenie sprawy TK. Nikt nie pofatygował się wytłumaczyć ludziom, co PiS robi i o co mu chodzi” – powiedział.

Stwierdził też, że największą bolączką PiS jest „powrót wzorca sanacyjnego”. „Sam Kaczyński nie pofatygował się wytłumaczyć swojej partii, co robi i po co - wykon, łapki w górę i nie ma czasu na dyskusje, jest przecież rewolucja. To na pewno największa słabość PiS: niestety w tej partii odrodził się wzorzec sanacyjny. Jest Komendant, który jako jedyny wszystko wie i ogarnia, a hierarchia zależy od wierności Komendantowi” – uznał Ziemkiewicz.

Pytany o urzędników z nadania, a nie z konkursów, powrócił znowu do wzorca sanacyjnego. „To niestety jeden z najgorszych przejawów tego, co nazywam dziedzictwem sanacji. Kajetan Morawski pisał w latach 30., że Piłsudski widzi Polskę jak folwark, a siebie jak dziedzica, który zna każdego ekonoma, nadzoruje, nagradza i karze, czasem pogoni i weźmie nowego. Jarosław Kaczyński jest bliski tej wizji. Wierzy w kadry, będąc etatystą do szpiku kości nie przykłada wagi do procedur, tylko do czynnika ludzkiego. I nabrał w swym swój trudnym życiorysie przekonania, że tylko on jest w stanie odpowiednich ludzi na odpowiednie stanowiska dobrać” – mówi Ziemkiewicz, zaznaczając przy tym, że to nie jest właściwa ocena, o czym świadczy choćby postawienie na Kazimierza Marcinkiewicza.

Sugeruje też, że prezydent Duda, jeżeli chce stać się przywódcą narodowym, musi w końcu zderzyć się z kierownictwem PiS. „Nie ma dobrej polityki bez ojcobójstwa” – mówi Ziemkiewicz, zaznaczając, że daje Dudzie „jeszcze trochę czasu”. 

bjad/Polska The Times