Dane za ten rok nie są jeszcze znane. Podano natomiast do wiadomości, że w ubiegłym roku liczba uczniów chodzących na religię spadła o 1,5 % w stosunku do roku poprzedniego. Zasadniczo nie ma jeszcze powodu do bicia na alarm.

Na religię wciąż jeszcze chodzi 89 % uczniów, a ci, którzy rezygnują z religii to przede wszystkim obcokrajowcy, nierzadko innowiercy. Katolickie lekcje religii są otwarte również dla nich. W niektórych regionach o szczególnie wysokim współczynniku migracji katecheci urządzają nawet specjalne kampanie informacyjne, również w innych językach, by zachęcić migrantów do posyłania swych dzieci na zajęcia o głównej religii Włoch.

W Polsce jeszcze nie jest tak źle. Chociaż z roku na rok przybywa dzieci, które chcą uczęszczać na lekcje etyki (może nie same dzieci, ale ich rodzice składają takie deklaracje). Powód jest prozaicznie prosty: media i środowiska polityczne o antykatolickim nastawieniu. Niektórzy Polacy lubują się w modzie zachodniej. To co tam nastąpiło dwa/trzy lata temu, u nas staje się cool obecnie. Tak trochę wygląda sprawa z posyłaniem dzieci na lekcje religii w Polsce. Rodzice łykają jakieś nowinki z mediów i nie zastanowiwszy się głębiej, deklarują, że chcą by ich pociechy zamiast indoktrynacji religijnej dostały indoktrynację etyczną. A moda na bycie agnostykiem, ateistą czy innego rodzaju dziwactwa od zawsze jest i będzie. Szkoda, że dzieci muszą znosić takie kaprysy swoich rodziców.

mod/Radio Watykańskie