Ks. Michał Olszewski SCJ w Wielki Czartek trafił do aresztu. Duchowny został zatrzymany w ramach śledztwa dot. Funduszu Sprawiedliwości. Wedle śledczych, doszło do nieprawidłowości przy przyznaniu prowadzonej przez niego fundacji dotacji na budowę Archipelagu – ośrodka dla ofiar przemocy. Mimo podjętej w tej sprawie interwencji przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, obrońcy ks. Olszewskiego cały czas wskazują na szokujące działania śledczych, będące w ich ocenie pogwałceniem prawa do obrony.

Jutro sąd ma rozpatrzyć zażalenie obrony na tymczasowe aresztowanie ks. Olszewskiego. Zdecydować w tej sprawie ma sędzia Piotr Kluz, który przed laty pełnił urząd wiceministra sprawiedliwości w pierwszym i drugim rządzie Donalda Tuska. Do sprawy odniósł się w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Krzysztof Wąsowski.

- „Jeżeli prawdą jest to, co donoszą media, że ten sędzia zajmował stanowisko polityczne w poprzednich rządach tej władzy, która dziś inspiruje te postępowania m.in. przeciwko ks. Olszewskiemu, ale tak naprawdę dotyczące pana ministra Ziobry i kierowanego przezeń resortu, to w moim przekonaniu, taki sędzia powinien sam, z urzędu, wyłączyć się z tego postępowania”

- ocenił prawnik.

Pełnomocnik ks. Olszewskiego wskazuje, że obronie towarzyszy wrażenie, iż „zrobiono z tego jakąś niezwykłą demonstrację siły organów ścigania wobec człowieka, który kieruje fundacją”.

- „Jest to zupełnie niebywałe, że organy odpowiedzialne za to, aby pomagać ofiarom przestępstw ścigają tych, którzy „mieli czelność” ubiegać się o granty czy dotacje, aby taki ośrodek zbudować”

- stwierdził.

Komentując działania utrudniające obronę, mec. Wąsowski przekazał, że ma już kontakt ze swoim klientem.

- „Ale to jedyny pozytyw, bo poza tym praca jest nam utrudniana, np. mamy bardzo utrudniony dostęp do akt sprawy, nawet do tzw. akt aresztowych”

- zdradził.

- „To jest rzeczywiście kuriozum. Prawo do obrony jest tutaj całkowicie deptane, mało tego nie jesteśmy dopuszczani do przesłuchań niektórych świadków. Do jednych jesteśmy, do innych nie. To jakieś arbitralne decyzje i mamy tu rzeczywiście do czynienia ze skandalem nieprawdopodobnym”

- dodał.

Stwierdził, że „podejrzany” jest fakt, iż sąd ograniczył wystąpienia obrony do 15 minut.

- „Wygląda tak, jakby sąd po prostu nie chciał nas wysłuchać”

- ocenił.