We wtorek Rada UE zaakceptowała tzw. pakt migracyjny, który zobowiązuje państwa członkowskie do przyjęcia nielegalnych imigrantów lub wypłaty ekwiwalentu finansowego. Chociaż minister Andrzej Domański opowiedział się przeciwko rozwiązaniom, to już po zapadnięciu decyzji premier Donald Tusk przekonywał, iż… Polska będzie ich beneficjentem.

- „Nie będziemy za nic płacić, nie będziemy musieli przyjmować żadnych migrantów z innych kierunków, UE nie narzuci nam żadnych kwot migrantów, natomiast Polska będzie skutecznie egzekwowała wsparcie finansowe ze strony UE w związku z tym, że stała się państwem goszczącym setki tysięcy migrantów głównie z Ukrainy”

- przekonywał na wtorkowej konferencji prasowej szef rządu.

Do wypowiedzi tej odniósł się na antenie Polskiego Radia 24 marszałek senior Marek Sawicki.

- „To są zaskakujące wypowiedzi, bo pan premier doskonale wie, że pakt migracyjny nie działa wstecz. On wejdzie w życie dopiero w połowie 2026 roku i będzie obejmował akurat stan migracyjny, naporu migracyjnego w tym okresie od połowy 2026 roku”

- wyjaśnił polityk PSL.

Podkreślił, że wbrew słowom szefa rządu, Polska będzie musiała ponieść ciężar związany z przyjętymi dokumentami.

- „Mówienie, że będziemy mieli jakąś rekompensatę w 2026 roku za imigrantów z roku 2022 czy 2023, jest nie do końca uczciwe. Jeśli główny napór migracyjny będzie od południa – Włoch, Hiszpanii, Grecji – to wtedy my oczywiście będziemy uczestniczyli we współfinansowaniu i relokacji”

- stwierdził.