Europoseł Jacek Saryusz-Wolski, goszcząc na antenie telewizji wPolsce, przeciął medialne spekulacje na temat swojego kandydowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W reakcji na słowa prezes PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat jego kandydatury na unijnego komisarza, pojawiły się doniesienia, że w wyborach do PE nie weźmie on udziału.

- „Kandyduję. Lubelskie, miejsce drugie”

- oświadczył.

Skomentował też zbliżające się rozmowy pomiędzy rządem Donalda Tuska a prezydentem Andrzejem Dudą na temat obsadzenia unijnych stanowisk.

- „To nie będzie łatwe. Wymagana jest kontrasygnata. Podobnie jak ws. ambasadorów. Potrzebna jest zgoda obu gałęzi władzy wykonawczej. Obecny rząd trochę zapomina, że jest jedną z dwóch odnóg władzy wykonawczej w ustroju RP, a nie jedyną”

- zauważył eurodeputowany.

Polityk mówił również o projekcie zmian unijnych traktatów i szansach na jego zablokowanie. Wskazał, że konieczna do tego jest odpowiednio silna reprezentacja konserwatystów w Parlamencie Europejskim i w rządach państw członkowskich.

- „Wszystko wskazuje na to, że centro-prawica i prawica odniosą zwycięstwo w tym sensie, że bardzo znacząco przyrośnie liczba mandatów. Czy wystarczająco? Tego nie wiemy. Już w tej chwili można powiedzieć, że sama EPL skręca w prawo i mówi tekstem konserwatystów. Poczyniła ustępstwa jeśli chodzi o kwestie zielono-ładowo-rolne. Mówi również trochę innym tonem, jeśli chodzi o pakt o migracji”

- podkreślił.