W Poznaniu odbyła się dziś konwencja Koalicji Obywatelskiej. Jako pierwsza przemawiała kandydatka na premiera, Małgorzata Kidawa Błońska. 

"Ludzie pracy muszą być szanowani i doceniani - ci, którzy ją wykonują, ale także ci, którzy ją dają, bo jedni i drudzy są od siebie zależni i muszą współdziałać"-podkreślała.

Polityk dziękowała małym przedsiębiorstwom za to, że tworzą w Polsce ponad 4 miliony miejsc pracy. 

"To wy jesteście także sercem gospodarki i siłą polskiej gospodarki. Gospodarka to właśnie miejsca pracy i pensja w kieszeni na koniec miesiąca. Gospodarka to marzenie o przyszłości naszych dzieci i o lepszym życiu, a w samym sercu są małe firmy, małe przedsiębiorstwa i ludzie, którzy z odwagą i optymizmem podejmują ryzyko, by te firmy założyć i prowadzić. I nie można im mówić, że się do tego nie nadają"-przekonywała Małgorzata Kidawa-Błońska.

"Jeżeli wstajecie o świcie, żeby zbudować firmę i pracujecie od rana do wieczora, to także jestem po waszej stronie. Jeżeli wspieracie się zasiłkiem ale chcecie zapracować na lepszą szansę w życiu, to tym bardziej jestem po waszej stronie"-mówiła wicemarszałek Sejmu. Swoje wystąpienie podsumowała tradycyjnym już sofizmatem Platformy Obywatelskiej:

"Współpraca, a nie kłótnie - to jest nasz cel"-stwierdziła polityk. 

Kidawa-Błońska wymieniła również propozycje PO-KO dla przedsiębiorców. Mówiła m.in. o obniżeniu małym firmom składek na ZUS- miałyby być liczone od pensji minimalnej. Jak zadeklarowała, przedsiębiorcy zyskają prawie 2,5 tys. zł. 

"Jeżeli płacicie CIT, a wasze firmy rosną szybciej niż gospodarka, będziecie płacić niższy podatek, będzie mieli pieniądze na inwestycje. Koniec z blokowaniem zwrotu VAT i uciążliwymi kontrolami, tam gdzie to możliwe będą odbywały się elektronicznie i nikt już więcej was nie będzie nękał"-przekonywała. Kandydatka KO na premiera zwróciła się również do pracowników, obiecując im, że będą zarabiać  miesięcznie ponad 600 zł więcej. 

Swoje wystąpienie wygłosił również lider Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, tradycyjnie już atakując polski rząd. 

"Dziś przedsiębiorcom przeszkadza obecna władza. Ktoś spyta, dlaczego? To proste. Człowiek, który sam się utrzymuje, czuje się niezależny. Człowiek, który dobrze pracuje, wymaga też dobrej pracy od rządu. Bezczelność władzy trzeba przerwać. To rozpasanie trzeba ukrócić. Władza ma się rozliczać co do złotówki z tego co zabiera ludziom. I rozliczy się, jeśli tylko spotkamy się wszyscy przy urnach w październiku. Gwarantuję to"-stwierdził polityk. 

"Jeśli gospodarka będzie się dobrze rozwijać to płaca minimalna może skoczyć za kilka lat i do pięciu tysięcy. Jeśli gospodarką zajmą się nie cyrkowcy od power pointa tylko prawdziwi fachowcy - to takie podwyżki płacy minimalnej będą możliwe"-mówił Schetyna, zapominając chyba, jak "fachowcy" zarządzali gospodarką przez osiem lat. 

Co ciekawe, lider PO obiecał również obniżkę podatków, aby pensje mogły wzrosnąć nawet o kilkaset złotych "na rękę". 

Na koniec Schetyna zaczął wychwalać Kidawę-Błońską, a na sali rozległy się okrzyki: "Małgorzata! Małgorzata!" i "Zwyciężymy"...

yenn/PAP, Fronda.pl