OŚRODEK BADAŃ NAD TOTALITARYZMAMI

IM. WITOLDA PILECKIEGO

Nie było dobrego rozwiązania – rozmowa z prof. Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim

 


O ile w Polsce UPA kojarzy się z antypolską zbrodniczą akcją eksterminacyjną, o tyle na Ukrainie przede wszystkim z partyzantką antysowiecką – o stosunkach polsko-ukraińskich, przed i w czasie drugiej wojny światowej, z prof. Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim rozmawia Bartosz Bolesławski.

Bartosz Bolesławski: Ukraina, podobnie jak Polska, starała się po pierwszej wojnie światowej wybić na niepodległość. Mieliśmy nawet sojusz Józefa Piłsudskiego z Symonem Petlurą i wspólną wyprawę na Kijów. Ostatecznie jednak tylko Polska stała się niepodległym państwem i w traktacie ryskim uznała podział Ukrainy. Czy taki obrót sytuacji mógł zrodzić nienawiść Ukraińców do Polaków, której jednym z efektów były tragiczne wydarzenia na Wołyniu w latach 1943-1944?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Ten konflikt był już wcześniej w Galicji Wschodniej. Nie będziemy się oczywiście cofać aż do Zaporoża i czasów kozackich, bo wtedy nie istniały jeszcze narody w sensie nowożytnym. Natomiast od 1848 r. możemy zaobserwować ożywienie narodowe wśród Ukraińców w Galicji. Zresztą ono także było wielonurtowe, bo obok ukraińskiego ruchu narodowego istniał ruch moskalofilski.

W warunkach polskiej niewoli narodowej ruch ukraiński był odbierany jako intryga austriacka, czyli rozbijanie jednolitego politycznie narodu polskiego przez nurty inspirowane zewnętrznie. Wtedy nie było jeszcze mass mediów, więc kwestia językowa – istnienie wielu przejściowych dialektów, polskich i ukraińskich – w nałożeniu na sytuację społeczną i stanową powodowała, że nie przyjmowano do wiadomości istnienia odrębnego narodu ukraińskiego. Nigdzie chłopi nie mówili literacką polszczyzną, a że akurat tutaj mówili po rusku – przecież tak było od wieków.

Także dla szlachty nie był to język obcy, ludzie byli zazwyczaj dwujęzyczni. Podziały wyglądały zupełnie inaczej niż dzisiaj, istniała szeroka i mało wyrazista gama rozmaitych stanów przejściowych w sensie językowym. Do tego trzeba dodać stany świadomościowe, czego najlepszym przykładem jest rodzina Szeptyckich: Andrij był głową kościoła grekokatolickiego, Stanisław generałem armii austriackiej a potem polskiej. Pierwszy był duchowym przywódcą Ukraińców, drugi – generałem Wojska Polskiego. Zachowali się w drastycznie odmienny sposób w 1918 r., kiedy to mocarstwa centralne przyznały Chełmszczyznę Ukrainie na mocy traktatu brzeskiego (chodziło tutaj o Ukraińską Republikę Ludową, która powstała na terenach dawnej Ukrainy rosyjskiej, nie na terenach habsburskich). Na dodatek obaj byli wnukami Aleksandra Fredry. Przykład tych braci obrazuje stan przejściowości i świadomości, która dzieliła nawet rodziny.

Jeszcze przed pierwszą wojną światową zdarzył się indywidualny akt terroru – zabójstwo Andrzeja Potockiego – marszałka sejmu krajowego Galicji przez Myrosława Siczynśkoho. I choć zamachowiec działał sam i raczej z pobudek anarchistyczno-społecznych, a nie narodowych, jego czyn miał raczej skutki polonizujące. Z jego powodu wykształceni Ukraińcy odwracali się bowiem wówczas od ruchu narodowego – ludzie z towarzystwa, w XIX-wiecznym rozumieniu, nie chcieli mieć nic wspólnego z zabójstwami i terrorem.

Konflikt narodowy jednak narastał, obie strony rościły sobie pretensje do ziemi galicyjskiej. Listopad 1918 r. był kolejnym drastycznym etapem tego sporu. On się wtedy nie narodził, lecz znalazł uzewnętrznienie.

Dalsze wydarzenia pokazały, że model kulturowy patriotyzmu był dla obu narodów wspólny, co zresztą przyznają rozsądniejsi badacze ukraińscy (np. w okresie międzywojennym napisał na ten temat bardzo trafny tekst prof. Stepan Tomasziwśkyj). Gloryfikacja idei powstańczej, kształcenie wśród uczniów obowiązku konspirowania z zamiarem przygotowania powstania i zbudowania niepodległej ojczyzny, potępienie wszelkich aktów kolaboracji z nie swoim, obcym państwem – ten polski model edukacji, kontynuowany w szkołach II RP oddziaływał na psychikę młodych Ukraińców. Wystarczyło jedynie zastąpić nazwę Polski wyrazem Ukraina i cały model był gotowy (insurekcyjny, zbrojny, zagrzewający do walki).

Patriotyczna kultura polska była źródłem inspiracji dla ukraińskiego ruchu narodowego. Tak samo było z akcjami politycznymi. Po kryzysie bośniackim w 1908 r., kiedy groził wybuch wojny Austro-Węgier z Rosją, rząd w Wiedniu zgodził się na tworzenie organizacji paramilitarnych w Galicji. Polacy stworzyli organizacje strzeleckie, które później przerodziły się w Legiony Piłsudskiego. Ukraińcy również tworzyli własne formacje, zgodnie ze swoimi możliwościami – trzeba pamiętać, że ich warstwy przywódcze były słabsze liczebnie, a ich pozycja społeczna i ekonomiczna niższa. Świadczy o tym chociażby daleko mniejsza liczba ukraińskich oficerów w armii habsburskiej w porównaniu z Polakami. W 1914 r. powstał jednak Ukraiński Legion Strzelców Siczowych, który nie miał takiej autonomii jak nasze legiony, ale jego dalekosiężnym celem również było utworzenie niepodległego państwa. Zresztą sam Józef Piłsudski prowadził wykłady dla strzeleckich organizacji ukraińskich jeszcze w 1912 r.

Ogółem była to mieszanka. Polacy i Ukraińcy wzorowali się na sobie, tworzyli podobne programy, jednocześnie trwała rywalizacja, zarówno narodowa, jak i społeczna. Były napięcia między warstwami wyższymi zdominowanymi przez Polaków a chłopstwem, gdzie przeważali Ukraińcy. Nie chcę tu powiedzieć, że w każdej z grup nie było przedstawicieli drugiego narodu, jednak ta proporcja była wyraźna.

Dodam jeszcze, że autonomia galicyjska była autonomią polską, nie ukraińską. Natomiast Wiedeń oczywiście pozwalał na rozwój ruchu ukraińskiego z aspiracjami politycznymi. Ruch ten był odbierany przez Polaków jako austriacka intryga .

 

Do tej pory rozmawialiśmy o Galicji, czyli terenach należących do Austro-Węgier. A jak przedstawiała się sytuacja w innych częściach dzisiejszej Ukrainy?

Opisana wyżej sytuacja dotyczyła tylko Galicji, terenów od Zbrucza do Sanu – nie od Donu do Sanu, jak jest w hymnie ukraińskim. Za Zbruczem sytuacja była zupełnie inna, tam panowało Imperium Rosyjskie, nie uznające w ogóle istnienia odrębnego narodu ukraińskiego. Dla Moskwy Ukraińcy byli Małorosjanami. Poza tym obszar Ukrainy był podzielony historycznie przez Dniepr. Na zachód od rzeki była Ukraina prawobrzeżna, gdzie wśród ziemiaństwa do 1917 r. dominowali Polacy. Uniwersytet w Kijowie był tworzony przez Rosjan, aby zapobiec polonizacji tych obszarów. Jeśli chodzi o warstwy wyższe na tym terenie, naród polityczny zdolny do utworzenia administracji, to poza Rosjanami byli to wyłącznie Polacy...

CZYTAJ WIĘCEJ NA ŁAMACH 

OŚRODEK BADAŃ NAD TOTALITARYZMAMI

IM. WITOLDA PILECKIEGO