"Dla mnie gender jest interesujące z poznawczego punktu widzenia, bo jest to inny punkt widzenia kwestii płci. Natomiast pewne pomysły mi się kategorycznie nie podobają" - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Wśród tych pomysłów jest na przykład bezpłciowe wychowanie dzieci, które seksuolog nazywa bzdurą. 

"Wiem, że mówiąc to, podpadam środowiskom feministycznym, które niedawno nazwały mnie „Gowinem w seksuologii”, co znaczy, że jestem odbierany jako konserwatywnie myślący (nie wiem, czy pan Gowin jest z tego zadowolony, czy nie). Mam czworo dzieci i sześcioro wnucząt. I nigdy żadnemu z nich nie narzucałem, jakimi zabawkami mają się bawić. Zawsze wybierały je bezbłędnie, zgodnie ze swoją płcią biologiczną" - mówi profesor. Jego zdaniem, nie ma dziś potrzeby bezpłciowego wychowania dzieci. 

Prof. Lew-Starowicz przyznaje, że dziś nie można pozytywnie mówić  o tradycyjnym modelu rodziny, bo od razu jest to poddawane krytyce. "Tymczasem ludzie wybierają różne modele. Niech mąż gotuje. To ich wspólna decyzja, nikomu nic do tego, ale nie można od razu krytykować, gdy ktoś wybiera inny model. Teraz model tradycyjny jest na cenzurowanym. Dochodzi do tego, że się cenzuruje bajki i legendy" - wymienia rozmówca tygodnika "Do Rzeczy". 

Znany seksuolog wypowiada się także na temat zagrożeń w relacjach damsko-męskich. "Współczuję młodym kobietom. Teraz wielu mężczyzn ma podwójny standard seksu. Masturbują się w kontakcie z pornografią i to staje się dominującą formą ich aktywności seksualnej. To dla nich większa frajda niż relacja seksualna z kobietą, ponieważ w tej sytuacji mogą działać egoistycznie. Nie muszą dbać o partnerkę. To rozbija relację nie tylko z tą konkretną kobietą, ale wręcz upośledza człowieka" - argumentuje prof. Lew-Starowicz i mówi o postawie "seksu dla seksu". 

Całość rozmowy z seksuologiem w najnowszym wydaniu "Do Rzeczy" (wersja cyfrowa TUTAJ

MBW