Prof. Romuald Szeremietiew. Ameryka jeszcze się waha.

Martyna Ochnik: Czy zechciałby Pan profesor skomentować wyniki spotkania Prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem? Mam na myśli szczególnie ustalenia dotyczące rozmieszczenia baz amerykańskich na terenie Polski.

Prof. Romuald Szeremietiew: Obawiam się, że niewiele można powiedzieć na ten temat, bo o ile mi wiadomo, Ministerstwo Obrony Narodowej nie wydało żadnego oficjalnego komunikatu. Jedyne co wiemy, to że Polska naciska na Amerykanów, aby taka baza, a nie bazy, pojawiła się. Tak należy odczytywać wystąpienie Prezydenta Dudy. Padły nawet deklaracje, że Polska jest skłonna w jakimś stopniu, w jakim tego nie wiemy, finansować takie przedsięwzięcie.

Z kolei z reakcji drugiej strony, możemy wnioskować że Stany Zjednoczone nie są jeszcze na to gotowe - gdyby Prezydent Trump uważał, że należy to zrobić, powiedziałby wprost.

Pojawia się zatem pewien dysonans, bo byliśmy, przynajmniej medialnie powiadamiani, że to już prawie, prawie się stanie, a co wzbudziło różne nadzieje. Widzimy, że amerykański proces decyzyjny jest jeszcze w toku.

Z komentarzy medialnych można by odnieść wrażenie, że niezależnie od oficjalnego komunikatu czy jego braku, sprawa obecności stałej Amerykanów jest właściwie pewna...

To mylne wrażanie. Możemy tylko nadal mieć nadzieję na korzystne dla nas rozstrzygnięcie tej kwestii. Biorąc pod uwagę nasze bezpieczeństwo, oczywiście najlepiej byłoby, gdyby na terenie Polski powstały stałe bazy NATO, ale wiemy z licznych wypowiedzi, także ze strony natowskiej, że Sojusz Północnoatlantycki obecnie podobno takich baz stałych już nie buduje. Wtedy pojawiła się w Polsce koncepcja zastępcza – skoro nie może być baz NATO, niech przynajmniej powstanie baza sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych.

Zabiegamy o to usilnie i nawet z ust Prezydenta Dudy padła nazwa tej bazy - Fort Trump, która, wyraźnie zaciekawiła Prezydenta USA, jak można sądzić po jego reakcji...

To chyba jednak za mało, żeby podjął korzystną dla nas decyzję...

Rozpatrując tę kwestię, musimy dostrzec jej szerszy kontekst. Pojawia się mianowicie pytanie o zamiary USA w obszarze relacji amerykańsko-rosyjskich, bowiem decyzja o umieszczeniu stałej bazy sił zbrojnych USA w Polsce na pewno bardzo zirytowałaby Rosję. Jeżeli więc Stany Zjednoczone chcą jakoś układać stosunki z Rosją, to na budowę bazy w Polsce raczej się nie zdecydują. Natomiast jeśli uważają, że trzeba powstrzymywać agresywne zachowania Rosji w Europie środkowo-wschodniej, to powinni być skłonni pozytywnie odpowiedzieć na oczekiwania Polski.

Czy według Pana jakieś znaczenie dla tych rozstrzygnięć mieć mogą rozmowy, które odbyły się na szczycie w Helsinkach? Ich rzeczywistego przebiegu ani wszystkich ustaleń przecież nie znamy.

Trudno powiedzieć skoro nie wiemy o czym rozmawiali prezydenci Trump i Putin. W sprawach dotyczących bezpieczeństwa narodowego, a taki mamy wymiar w tym konkretnym przypadku, wolę unikać spekulacji, a nie wiedząc nic konkretnego o wspomnianych rozmowach jesteśmy na nie skazani.

A może, biorąc powyższe pod uwagę można by stwierdzić, że może wizyta naszego Prezydenta była przedwczesna...

Jeżeli celem jej miało być uzyskanie zapewnienia, że baza powstanie, a widać teraz, że nie zostało to jeszcze wynegocjowane, to rzeczywiście tak można by uważać. Jednak sądząc po tym, że prezydenci USA i Polski podpisali deklarację o partnerstwie strategicznym i pojawił się komunikat, że relacje między Polską a Stanami Zjednoczonymi są świetne, to taki mógłby być powód wizyty polskiego prezydenta. O tym zresztą świadczą słowa wypowiedziane przez Donalda Trumpa. Współgrają one z tym, co mówił podczas wizyty w Warszawie w lipcu 2017 r.

Są to jednak tylko słowa, a konkretów wciąż brak.

Ma pani rację. Cały czas nie znajdujemy wg. mnie odpowiedzi na pytanie – jaką rolę odgrywa Polska w polityce globalnej Stanów Zjednoczonych? To zasadnicza kwestia – czy jesteśmy krajem, który rzeczywiście uważany jest przez USA za partnera, ważnego z punktu widzenia realizacji interesów amerykańskich na terenie Europy, czy też jesteśmy tylko klientem zabiegającym u Amerykanów o wsparcie. To drugie oznaczałoby, że Polska istotnej roli w polityce amerykańskiej nie odgrywa i taka sytuacja byłaby dla nas niedobra.

Gdyby kierować się poszlakami, to można by skłaniać się ku tej niekorzystnej dla nas diagnozie. Bo choćby wizy dla Polaków...

Tak, sytuacja z wizami jest rzeczywiście dziwnie zapętlona. Innym krajom europejskim zniesiono obowiązek wizowy, tylko Polska jest traktowana inaczej. To nie jest co prawda kwestia decyzji Prezydenta lecz zdaje się Kongresu, jednak Donald Trump zabiegając o głosy Polonii amerykańskiej podczas swojej kampanii wyborczej zapewniał, że kwestia wiz zostanie rozwiązana. Tak się do dziś nie stało i to jest irytujące.

A jak by Pan skomentował opinię, że Amerykanie wahają się przed deklaracją zainstalowania u nas wojsk, ponieważ nie mają zaufania do naszego kontrwywiadu, jako że pojawiając się na jakimś terenie, cedują te kwestie na służby państwa udzielającego im gościny?

Nie przypuszczam, by Amerykanie byli skłonni oddawać kwestie ochrony kontrwywiadowczej swoich żołnierzy w obce ręce.

A czy odgrywać może tu rolę kwestia roszczeń żydowskich? Czy będziemy trzymani w stanie niepewności dopóki nie ulegniemy?

Nie, nie sądzę. Wiem, że jest to czasami podnoszone, ale nie to jest istotne. Najważniejszy jest kształt i kierunek zagranicznej polityki amerykańskiej. Czy USA są gotowe utrzymać czołową pozycję w polityce globalnej, a więc nadal powstrzymywać tych, którzy w różnych częściach świata mogą tej pozycji zagrozić, czy może doszli do wniosku że nie dadzą rady być obecni wszędzie i z jakichś obszarów zaczną się wycofywać. Wtedy pojawi się pytanie - w którym miejscu przebiegać będzie granica interesów USA w Europie. Czy pozostaną w regionie środkowoeuropejskim, aby nas wspierać, czy będą się stąd w jakiejś perspektywie ewakuować. Mam nadzieję że ten drugi scenariusz nie będzie miał miejsca.

Niezależnie od tego musi jednak budzić obawy, że Polska upatruje gwarancji swego bezpieczeństwa w zachowaniach sił od nas niezależnych, w tym przypadku USA. Z racji na nasze doświadczenia historyczne, obchodzimy właśnie 79. rocznicę wybuchu II wojny światowej, taki sposób zapewnienia Polsce bezpieczeństwa jest ryzykowny.

Dziękuję za rozmowę.