Z PROF. BOGDANEM GÓRALCZYKIEM ROZMAWIA ANNA KILJAN - NOWA KONFEDERACJA

Musimy się głęboko zastanowić, czy forsowanie Europy Ojczyzn jest właściwym rozwiązaniem z punktu widzenia polskiej racji stanu

Czy kryzys Unii Europejskiej może być rozważany z punktu widzenia kryzysu demokracji liberalnej?

Po pierwsze, to nie jest jeden kryzys Unii Europejskiej, ale wiele kryzysów na terenie Unii Europejskiej. Jednym z nich jest przesilenie w ramach nurtu liberalnego, ale ja widzę to nieco inaczej. Cały proces rozpoczął się już w 2005 r., kiedy to Francuzi i Holendrzy odrzucili projekt wypracowanej już i gotowej unijnej konstytucji. Wtedy załamała się neofunkcjonalistyczna wizja integracji europejskiej, która zakładała, że zwieńczeniem procesu będzie jakaś nowa, ponadnarodowa formuła federacji. To załamanie sprawiło, że elity europejskie popadły w konfuzję, straciły azymut i zaczęły się coraz bardziej dzielić oraz spierać o wizję przyszłości. Trzy lata później, w 2008 r. Unia Europejska musiała się zmierzyć z kolejnym kryzysem, tym razem przybyłym z zewnątrz – światowym kryzysem finansowym. Wtedy pojawił się na horyzoncie pierwszy -exit, a mianowicie Grexit. Wyłoniło się niebezpieczeństwo, że jedno z państw może opuścić strefę euro, a może nawet UE. Jednocześnie kilka państw regionu Morza Śródziemnego zaczęło mieć duże problemy gospodarcze. To były dwa pierwsze, jak je nazywam, impulsy nacjonalistyczne w Unii. I wreszcie w 2014 i 2015 r. wybuchły kolejne kryzysy, dając kolejny silny impuls siłom narodowym. Chodzi o Majdan, Krym i Donbas, a później powstanie i działalność ISIS i tak gorący dzisiaj kryzys migracyjny. Wokół Unii Europejskiej zapłonęły granice, na co absolutnie nie była gotowa.

Te wszystkie wydarzenia i procesy sprawiły, że wewnątrz społeczeństw europejskich zerwano z jedną z podstawowych dla integracji zasad, tj. z solidarnością. Teraz praktycznie we wszystkich krajach wspólnoty mamy do czynienia ze społeczeństwami podzielonymi.

Wracając do pani pytania, niewątpliwie Unia Europejska powstała w czasie największego tryumfu Zachodu i liberalnej demokracji, podczas gdy dziś świat jest już zupełnie inny. Centrum świata nie znajduje się w Europie, ani nawet na Atlantyku. Mamy do czynienia z wyraźnym zakrętem świata zachodniego oraz zamętem w ramach dominującej dotychczas liberalnej demokracji.

Zakładając, że tendencje antyliberalne się utrzymają i Europę zdominuje demokracja nieliberalna, to jak miałaby wyglądać Unia Europejska w takich warunkach?

Ja to widzę trochę inaczej. Jestem przekonany, że po wyborach w Niemczech, które z dużym prawdopodobieństwem wygra Angela Merkel, dojdzie do odbudowy osi Paryż-Berlin, co z resztą Emmanuel Macron w swoich wypowiedziach potwierdza. Wobec tego pojawi się twardy rdzeń, który będzie nadal szedł w kierunku liberalnym. Władze w Warszawie i Budapeszcie będą musiały się zastanowić, czy stanowią prawdziwą przeciwwagę dla takiego sojuszu. Trzeba opierać się na faktach: ponad 30 proc. obrotów handlowych Polski jest z samymi Niemcami, a około 80 proc. z Unią Europejską. Francja i Niemcy stanowią razem około 6 proc. światowego PKB, a Polska i Węgry razem nie dają nawet 1 proc. Dlatego my musimy się teraz głęboko zastanowić, czy forsowanie Europy Ojczyzn jest właściwym rozwiązaniem z punktu widzenia polskiej racji stanu.

To  znaczy, że tendencje antyliberalne są zbyt słabe?

Nie można powiedzieć, że są zbyt słabe, bo zagnieździły się przecież w kolebce liberalizmu, czyli w Stanach Zjednoczonych, gdzie ich uosobieniem jest Donald Trump. Tyle że dotychczasowe doświadczenia pokazują, że nowy Prezydent USA ma istotne problemy z przeforsowywaniem swoich pomysłów.

Czyli to, co robi Orban, nie ma szans zdarzyć się w innych krajach wspólnoty?

Zdarzyć się może i zdarzyło się w Warszawie. Niestety na Węgrzech nie idzie to w dobrym kierunku, Orban dokonuje de facto oligarchizacji i uwłaszczenia nomenklatury na wzór Rosji putinowskiej. W Polsce to przebiega nieco inaczej, ale za to silniejsze są tendencje narodowe.

Czy mogę podsumować w takim razie pana diagnozę jako stwierdzenie, że w Unii Europejskiej zwycięży liberalizm? I czy powinniśmy się z tego cieszyć?

To uproszenie. Unia Europejska w stanie, w jakim jest obecnie, nie może po prostu przetrwać. Władze instytucji unijnych nie mogą dalej na ślepo dryfować. Spodziewam się jednak mocnego impulsu ze strony dwóch najsilniejszych stolic na kontynencie. Pytanie, czy zwycięży stara francuska teoria koncentrycznych kręgów i twardego jądra i czy tym twardym jądrem będzie strefa euro, pierwotna „6” państw wspólnoty, czy „4”: Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania. Inny scenariusz, dla nas lepszy, bo bardziej “inkluzywny”,  to Europa różnych prędkości, którą popiera kanclerz Angela Merkel.

A najbardziej pożądany scenariusz dla Polski to…

CZYTAJ CAŁOŚĆ NA ŁAMACH NOWEJ KONFEDERACJI