Według prof. Andrzeja Zybertowicza osłabienie rządów Platformy Obywatelskiej jest w pewnej części zasługą Prawa i Sprawiedliwości. Tusk przegrał także „ze swoją niezdolnością powstrzymania negatywnych procesów, na które wcześniej dał przyzwolenie. Ich skala, niczym kula śniegowa, nabrała takiego rozpędu, że premier nie jest w stanie ani jej zatrzymać, ani przed nią uciec” – mówi toruński socjolog w rozmowie z "Polskatimes.pl". 

Jego zdaniem Tusk „od samego początku” dawał przyzwolenie na „robienie niejasnych interesów”. Jednym z tego przejawów było „mianowanie szefem największej tajnej służby człowieka od oligarchy”, innym – „odwołanie Mariusza Kamińskiego ze stanowiska szefa CBA”.  Według Zybertowicza Tusk był uległy wobec pewnej grupy, która żeruje na państwie. Był to układ – pozwalano mu rządzić, a Tusk pozwalał im zarabiać.  

Jednak teraz, jak sądzi profesor, „cześć popleczników rządu wzbogaciła się na tyle, że woli zabezpieczać uzyskane korzyści, a nie angażować się w kolejne działania polityczne”. „Władza jest im potrzebna tylko do tego, by dokończyć procesy uwłaszczeniowe, zatrzeć ślady, zanim przyjdzie CBA” – dodaje. Zdaniem Zybertowicza Tusk „obniżył sterowność państwa”. Oznacza to, jak mówił minister Sienkiewicz w ujawnionej rozmowie z Markiem Belką, „że nawet gdy poszczególne instytucje państwa wywiązują się z powierzonych im zadań, to nie potrafią ze sobą współpracować - brakuje form koordynacji działań”.

Toruński profesor ocenia w wywiadzie dla "Polskatimes.pl", że Jarosław Kaczyński „wyciągnął wnioski z własnych błędów”. Dlatego jest prawdopodobne, że tym razem nie pomoże jakąś nieprzemyślaną wypowiedzią czy inicjatywą obozowi Tuska. Zdaniem Zybertowicza szef PiS otrzyma też wysoką premię za proces jednoczenia prawicy i wyciągania ręki do Ziobry oraz Gowina. Pomoże to m.in. usunąć stereotyp, według którego PiS jest partią „katastrofy smoleńskiej”. Dzięki jednoczeniu prawicy staje się jasne, że zamierza także rozwiązywać bieżące problemy.

Gdy Kaczyński dojdzie do władzy, uważa Zybertowicz, z pewnością „przeprowadzi audyt w wielu resortach, sprawdzi stan funkcjonowania państwa i przyjrzy się aferom, które miały miejsce z rządów Platformy”. Ponadto PiS „wyciągnie rękę do biznesu”, starając się zachęcić go do śmielszych inwestycji. A to, jak sądzi toruński socjolog, może być impulsem, który napędzi polską gospodarkę. Z kolei aktywna polityka prorodzinna może napędzić konsumpcję.

bjad/polskatimes