Jaka będzie polityka zagraniczna nowego prezydenta, Andrzeja Dudy? Dla portalu Fronda.pl odpowiada na to pytanie Andrzej Talaga.

Andrzej Talaga: Odpowiedź na to pytanie jest trudna. W kampanii wyborczej Andrzej Duda – podobnie zresztą jak prezydent Komorowski – nie poświęcił polityce zagranicznej zbyt wiele miejsca. Trzeba więc zwrócić uwagę na pewne akcenty, które jak dotąd się pojawiły. Jest to na przykład aktywna polityka, głównie na wschodzie. Można się tu spodziewać jakichś inicjatyw, które albo wzmocniłyby Partnerstwo Wschodnie, albo by je wręcz zastąpiły. Tkwi w tym jednak pułapka budżetowa. Czy Polskę stać na większą aktywność na wschodzie? Prezydent może w swoich inicjatywach zderzyć się z banalnym problemem: brakiem pieniędzy w budżecie. Widziałbym jednak jakieś możliwości czy chęci w tym kierunku.

Andrzej Duda akcentował też większą samodzielność Polski w Unii Europejskiej. To bardzo ciekawy kierunek. Jak go jednak zrealizować? Czy Polska będzie budowała własną pozycję w UE opartą na państwach wyszehradzkich? Problemem jest to, że państwa te są tworami słabymi gospodarczo i militarnie. W tym drugim aspekcie to po prostu katastrofa. Po drugie państwa wyszehradzkie same uprawiają w Unii Europejskiej politykę zagraniczną z innymi dużymi krajami i praktycznie nie wchodzą z Polską w bliską współprace, poza deklaracjami. Dlatego nie mogłyby być stałymi sojusznikami. Trudno wyobrazić sobie wobec tego budowę jakiejś koalicji Międzymorza, siły w Europie czwartej po Niemczech, Francji i Włoszech. Taka koncepcja jest bardzo ciekawa. Choć Andrzej Duda o niej bezpośrednio nie mówił, to pobrzmiewały echa wskazujące, że miały na nią ochotę. Byłaby to zresztą kontynuacja myśli śp. Lecha Kaczyńskiego. Próba budowy takiego tworu, nawet bez formalnego sojuszu, przedsięwzięta przez tragicznie zmarłego prezydenta pokazała, że zadanie jest niezwykle trudne, jeśli w ogóle realne. Tamte państwa tego po prostu nie chcą.

Kolejna rzecz to bardziej aktywna polityka wobec Ukrainy. Polska początkowo promowała Ukrainę w Europie, potem jednak tego zaprzestała i dziś jest raczej obserwatorem niż uczestnikiem gry w tym kraju. Aktywizacja działań w tym kierunku może być bardzo trudna z dwóch powodów. Po pierwsze Polska nie ma pieniędzy na wspieranie Ukrainy. Po drugie sama Ukraina nie robi wiele, by się zreformować i wypełnić oczekiwania krajów zachodnich w sprawie reform gospodarczych, prawnych, likwidacji oligarchicznych układów. Tego wszystkiego w Kijowie brakuje – i będzie trudno przekonywać zachodnich partnerów, że Ukraina jest krajem niemal gotowym do wstąpienia do Unii Europejskiej, skoro nie wypełnia zakładanych zobowiązań.

Andrzej Duda wspominał też o konieczności budowy samodzielnych sił obronnych Polski. Gdyby NATO nie zadziałało, to Rzeczpospolita powinna mieć moc na tyle dużą, by obronić się sama czy chociaż próbować się obronić. Prezydent-elekt wspomniał też o Obronie Terytorialnej. Choć to nie kwestia polityki zagranicznej, to  sprawy te się łączą, bo wojsko zawsze buduje pozycję państwa na arenie międzynarodowej. Pomysł OT jest rozważany już od dawna, podjęto już nawet pewne drobne kroczki, także z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego. Skala jest jednak zupełnie za mała wobec oczekiwań. Gdyby Andrzej Duda zaproponował dyskusję czy też podjął inicjatywę ustawodawczą w kierunku OT, by wzmocnić obronność państwa, to byłoby to podaj, paradoksalnie, największy możliwy do odniesienia sukces nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej. Dzięki OT Polska mogłaby pozyskać siłę pasywnego odstraszania: gdyby obce wojska weszły na nasze terytorium, to byłoby im niezwykle trudno posuwać się dalej.

Swoimi deklaracjami Andrzej Duda pokazuje, że chce być kontynuatorem polityki śp. Lecha Kaczyńskiego. Obrazuje to kierunki i sposób myślenia, które zakładają większą samodzielność w Unii Europejskiej i większą aktywność polityki wschodniej. Potwierdza to też propozycja stanowiska doradcy dla prof. Krzysztofa Szczerskiego. Szczerski od dawna był wskazywany na kandydata na ministra spraw zagranicznych w nowym rządzie PiS. Polityk ten będzie wcielał myśl prezydenta w życie, w takim oczywiście stopniu, w jakim może to robić. Pamiętajmy, że to nie prezydent uprawia politykę zagraniczną – wystarczy silna kontra rządu, by nieco go w jego zamiarach osadzić.

Trzeba jednak poczekać na konkretne inicjatywy: po pierwsze jak wzmocnić lub czym zastąpić Partnerstwo Wschodnie, jak wygenerować fundusze na wspomaganie Ukrainy, jak praktycznie ma wyglądać większa suwerenność Polski na arenie Unii Europejskiej. Trzeba pamiętać, że nasi sąsiedzi nie bardzo widzą Polskę w roli lidera regionu. Wolą innych regionów do konkretnych zadań, budując koalicje celowe -  w sprawie dekarbonizacji, polityki imigracyjnej, politykę sankcji wobec Rosji. Jednym słowem – wejdzie w buty poprzednika. 

not. Paweł Chmielewski