Ole Martin Moen w tekście „Etyka pedofilii” zamieszczonym w „Etikk i praksis. Nordic Journal of Applied Ethics”, choć zastrzega, że relacje seksualne dorosłych z dziećmi są czymś złym, bowiem krzywdzą one dzieci, to jednocześnie szeroko omawia problem tego, czy sama pedofilia jest czymś złym, czy nie. A jego wnioski wcale nie są jednoznacznie negatywne w ocenie pedofilii. Owszem przyznaje on, że czyny seksualne wobec dzieci są złe, bowiem ranią dzieci, ale jednocześnie uznaje, że „pociąg seksualny do dzieci jest często głęboką i integralną częścią osobowości pedofilów”, a „z punktu widzenia przez pedofilów, seks dorosłych z dziećmi jest bardzo atrakcyjny. Można przypuszczać, że seks dorosłych z dziećmi jest dla pedofilów tym samym, co seks z dorosłymi dla nie-pedofilów”.

Autor „Etyki pedofilów” przekonuje także, że w rozważaniach na temat pedofilii trzeba brać pod uwagę to, jak bardzo nieszczęśliwi są pedofile nie mogąc realizować swojego popędu seksualnego z dziećmi. „Musi być niezmiernie trudne dla nich przejść przez życie nigdy nie szukając kontaktów seksualnych z dziećmi” – przekonuje etyk. I zadaje – w imieniu pedofilów – pytanie: „jak możemy się spodziewać, że będzie prostsze dla pedofila całkowite powstrzymanie się od seksu z dziećmi, niż dla nie-pedofila powstrzymanie się od seksu z dorosłymi”?

Co z tych rozważań ma wynikać? Odpowiedź jest prosta. W ramach współczucia dla pedofilów Ole Martin Moen postuluje poszukiwanie rozwiązań, które pozwalałyby im realizować swoje zboczone  potrzeby. „Jest moralnie dopuszczalne dla pedofilów tworzenie dostęp do fikcyjnych historii i generowanych komputerowo grafik z pedofilskimi treściami” – oznajmia etyk. „Produkcja, dystrybucja i rozpowszechnianie tekstów i komputerowo generowanych grafik z treściami pedofilskimi powinno być legalne” – dodaje.

Ale to nie wszystkie jego wnioski. Dalej przekonuje, że trzeba skończyć z „potępieniem pedofilów”. „Potępienie pedofilów za to, że są pedofilami jest niesprawiedliwe” – oznajmia. „Możliwe, że obecne potępienie przeszkadza pedofilom w powiedzeniu prawdy o ich skłonnościach pracownikom medycznym” – dodaje. A na koniec proponuje, by w szkołach zacząć mówić uczniom nie tylko o tym, jak zachować się, gdy będą ofiarami pedofilów, ale także jak zachować się, gdy sami będą pedofilami. „Pewien procent uczniów szkół średnich jest albo zostanie pedofilami, a obecnie oni nie mają żadnej porady, jak radzić sobie ze swoją seksualnością” – zaznacza.

Jednym słowem w ramach walki z ranieniem dzieci mamy przekonywać dzieci, że część z nich będzie zboczeńcami, produkować pornografię pedofilską i zaprzestać stygmatyzacji ewidentnego zboczenia. Ciekawe, kiedy znajdzie się bioetyk, który zaproponuje, by wprowadzić lekcje z seksu pedofilskiego do programów szkolnych, a później zatrudnić biednych pedofilów, jako nauczycieli edukacji seksualnej.

Tomasz P. Terlikowski