Women on Web to holenderska strona oferująca od 5 lat przesyłki z mizoprostolem i mifepristonem - lekami często wykorzystywanymi, wbrew założonemu przez producentów przeznaczeniu, jako środki poronne. Paczka z lekarstwami zamówiona na stronie kosztuje 90 euro. Przesyłki kierowane są do krajów, w których dostęp do aborcji jest ograniczony. Strona przetłumaczona została m.in. na język polski” – czytam na portalu Gazeta.pl.

Stososwanie tabletek poronnych jest bardzo niebezpieczne. Jak informuje raport  "British Journal of Obstetrics and Gynaecology" z 2008 roku z powodu nieudanej procedury aborcji albo nadmiernego krwawienia po wzięciu lekarstw 11 proc. kobiet potrzebuje pomocy na stole operacyjnym. Jednak na stronie Women on Web nie przeczytamy o tym ani słowa. Jedynie informację jak brać tabletki i kiedy.

Do niedawna kilka Polek robiło zakupy w mordowni dzieci nienarodzonych, jednak możliwość dalszego zakupu tabletek śmierci została zablokowana. Powód? „Przesyłki zbyt często zatrzymują celnicy. W komunikacie na stronie czytamy, że "w ostatnim czasie wystąpiły problemy z dostarczaniem przesyłek do adresatów w Polsce". "Nie możemy zagwarantować, że przesyłka do Ciebie dotrze" - tłumaczą twórcy strony i sugerują, aby zamówić ją do jednego z krajów sąsiadujących z Polską albo udać się do kliniki aborcyjnej za granicę.

Trzeba powiedzieć, że pod tym względem nasze służby celne spisały się na medal. Zahamowały proceder mordowania dzieci nienarodzonych. Oby więcej takich interwencji.

sm/Gazeta.pl