Polska może ,,polec w staraniach o niezbędnych dla naszej gospodarki pracowników z krajów ościennych, głównie z Ukrainy'' - pisze na łamach ,,Rzeczpospolitej'' Wojciech Romański. Jak wskazuje autor, inne kraje przygotowują swój rynek znacznie lepiej na przyjęcie Ukraińców.

Romański wskazuje, że utrwaliło się przekonanie, jakoby Polska była dla Ukraińców ,,pierwszym wyborem''. ,,Tymczasem okazało się, że ostrzą sobie na nich zęby nie tylko Niemcy liberalizujący rynek pracy, ale i niedostrzegani dotąd przez nas Czesi czy Słowacy. Co więcej, starają się o nich, wprowadzając realne uproszczenia formalne, na które nasi pracodawcy wciąż nie mogą się doczekać. Mimo zapowiedzi uproszczenia procedur dla Ukraińców nic się nie zmienia. Stoimy w miejscu'' - ubolewa autor.

Jego zdaniem nie tylko przestaliśmy być liderem, ale możemy okazać się też ,,wielkim przegranym'' w przypadku ukraińskiej migracji.

,,Rzeczpospolita'' przypomina dziś, że w Niemczech Ukraińców kusi się płacą 1400 euro za 170 godzin pracy misięcznie. Za Odrą brakuje 1,6 mln pracowników. A rynek dla pracowników zarobkowych spoza UE Niemcy otwierają już od stycznia 2019 roku.

mod/rzeczpospolita.pl