Czy jesteśmy krajem "rusofobicznym", czy może po prostu przejawiamy całkowicie zrozumiały ze względów historycznych "rusosceptycyzm"? Właśnie to było tematem wczorajszego "Bez retuszu" w TVP Info. 

– Wizerunek Polski jako kraju rusofobicznego nie wynika z reguły z tego, że ktoś miał złe informacje. Tylko wynika z różnych interesów – powiedział w programie „Bez retuszu”, w TVP Info historyk i politolog, dr Jerzy Targalski. Goście Marka Czyża rozmawiali o sytuacji geopolitycznej Polski i kształtowaniu jej relacji z Federacją Rosyjską.

Podczas dyskusji o polityce Polski wobec Rosji dużo miejsca zajął sposób postrzegania naszego kraju. Dr Jerzy Targalski przekonywał, że łatka rusofobiczna została nam przyszyta nieprzypadkowo.

Przyprawiona gęba

– To wynika z interesów. Taki wizerunek (rusofoba) ma racjonalizować interesy ośrodków zachodnich, które chcą współpracować z Rosją. A my jesteśmy przeszkodą na drodze tej współpracy. Dlatego tę „gębę” trzeba nam przyprawić – dowodził.

Według politologa Polska musi sformułować swój generalny interes geopolityczny, a mówienie np. o polityce tylko wobec Rosji jest bezzasadne. – Nie ma czegoś takiego, jak sama Rosja. Tylko jest pewien trójkąt: Niemcy, Rosja, USA. I moim zdaniem polski interes polega na tym, żeby rozerwać sojusz niemiecko-rosyjski i nie dopuścić do jego odnowienia oraz przywrócić stan równowagi geopolitycznej – mówił.

Z kolei politolog, dr Bartosz Rydliński z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego wskazywał, że nie jest tak, że tylko Polska w świecie ma niezbyt dobre relacje z Rosją. – Nie jest tak, że jesteśmy sami sobie. Jest dużo państw, które mają dość napięte relacje z Rosją z innych przyczyn, niż nasze – dowodził. I przytoczył chociażby relacje Wielkiej Brytanii z Rosją, które „nie są książkowe”.

Zachodnia klisza

Sam jednak przyznał, że zachodnie kraje postrzegają Polskę w specyficzny sposób. – Mamy relacje z innymi państwami i w tych relacjach jesteśmy postrzegani w pewnej kliszy rusofobii, którą się nam zarzuca. I warto się z tego wyrwać – podkreślił. Dodał też, że „w samych relacjach z Federacją Rosyjską należy dbać o bezpieczeństwo granic Rzeczpospolitej”. – Tym bardziej, że mamy w pamięci wydarzenia na Ukrainie – wskazał.

Podobnie wypowiadała się Olga Doleśniak-Harczuk, publicystka, „Gazety Polskiej”, według której przypisywanie nam zachowań rusofobicznych jest niewłaściwe i może wynikać z niezrozumienia naszej sytuacji. – Nasze podejście do Rosji jest bardzo realne politycznie, nie sztampowe. Polacy mają niebywale bolesne doświadczenia z Rosją i obarczanie nas jakąś kliszą rusofobii, co chętnie czyni się na Zachodzie, m.in. w Niemczech, jest błędem – mówiła.

Znajomi Rosji

– Nie możemy bić się w piersi za to, jak postrzegają nas inni – przekonywała. – Powinniśmy być zauważeni jako naród, który Rosję zna i który wie, czego się po niej spodziewać – dodała.

Również ekspert od stosunków międzynarodowych, pisarz Stanisław Michalkiewicz dowodził, że nie należy skupiać się na tym, co myślą o nas inni. – Nie powinniśmy się koncentrować na tym, jak postrzegają nas państwa zachodnie, a przynajmniej nie przede wszystkim na tym – powiedział. I zwrócił uwagę, że Polska zawsze będzie elementem większej całości na arenie międzynarodowej. – Polityka zagraniczna Polski pozostaje nadal funkcją polityki zagranicznej wielkich graczy – wskazał.

Z kolei Adam Kowalczyk z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych zaproponował, żebyśmy w polityce względem Rosji wzięli przykład z krajów skandynawskich. – Rzeczywiście jesteśmy postrzegani na Zachodzie jako ci, którzy mają jakieś bardzo duże urazy względem Federacji Rosyjskiej, a można prowadzić nieco inną politykę, czego przykładem są Szwecja i Finlandia, czyli państwa, które także mają swoje obawy względem potencjału Rosji. Ale one są dużo bardziej łagodne, jeśli chodzi o posunięcia dyplomatyczne, lecz bardziej stanowcze w działaniach – podkreślił.

A publicysta Defence24.pl Piotr Maciążek wskazał, że prowadząc politykę względem Rosji należy pamiętać o dwóch filarach. – To po pierwsze wzmocnienie wschodniej flanki NATO. Tu postęp jest, wchodzimy w stałą rotację jednostek bojowych, a już nie tylko szkoleniowych. Tu będą realne jednostki bojowe i choć wolelibyśmy stałe bazy NATO, to jest postęp. A po drugie to dywersyfikacja źródeł energii. I to też się już odbywa – mówił.

emde/tvp.info