„Polsce grozi przecież zagłada biologiczna i jeśli chcemy przetrwać jako społeczeństwo, jako naród, to w najbliższych dziesięcioleciach trzeba będzie z konieczności przyjąć być może kilka milionów nowych ludzi, pochodzących z innych krajów, z innych kultur, z innych religii” – mówił na antenie RMF FM ks. prof. Andrzej Kobyliński, etyk z UKSW w Warszawie.

Red. Tomasz Terlikowski pytał na antenie RMF FM ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego o poniedziałkową konferencję szefów MON i MSWiA, na której zaprezentowano materiały pochodzące z telefonów migrantów przebywających w polskich ośrodkach. Pojawiły się m.in. zdjęcia mające świadczyć, że wśród migrantów są pedofile i zoofile. W ocenie księdza profesora prezentacja tych materiałów była niepotrzebna.

- „Gdy chodzi o pewne normy etyczne, uważam, że nie wolno ich przekraczać. Nie wolno eskalować nastrojów antyimigrandzkich. W związku z tym moja ocena tej prezentacji  jest negatywna”

- ocenił etyk.

- „To jest konsekwencja naszego piekła, gdy chodzi o wojnę polsko-polską. To znaczy realny problem, który mamy na wschodniej granicy, mamy wojnę informacyjną, wojnę hybrydową, prowadzoną przez reżim Łukaszenki, przez władze Kremla - to jest realny problem. Szkoda, że ten realny problem nie jest przedmiotem współpracy w Polsce, gdy chodzi o koalicję i opozycję, ponieważ tego rodzaju wyzwanie, bardzo poważne, powinno być przedmiotem zgody narodowej”

- dodawał.

Gospodarz programu zwrócił uwagę na konflikt wartości, z jakim mierzymy się stając w obliczu problemu migrantów. Jak podkreślił Terlikowski, z jednej strony mamy do czynienia z etyką gościnności, która zobowiązuje nas do pomocy migrantom. Z drugiej jednak jesteśmy zobowiązani do troski o bezpieczeństwo własnego kraju. W tym kontekście ks. prof. Kobyliński wyraził poparcie dla działań polskiego rządu, uznając za zasadne wprowadzenie stanu wyjątkowego.

- „Potrzebujemy teraz silnego państwa, mądrych decyzji. Bezpieczeństwo naszych granic jest czymś niezwykle istotnym, warto o tym pamiętać, że przecież co jest celem działań władz w Moskwie, czy w Mińsku? Destabilizacja całego naszego regionu i tutaj nie można być kimś naiwnym, nie można być pięknoduchem. Jesteśmy na wojnie”

- podkreślił duchowny.

Dodał, że w związku z tym władze państwowe powinny móc liczyć na wsparcie zarówno opozycji, jak i kościołów oraz związków wyznaniowych.

Uczony zwrócił przy tym uwagę, że mierzymy się z problemami, które zostaną z nami przez lata. Wobec tego ponownie podkreślił, że nie wolno wzbudzać antyimigracyjnych nastrojów.

- „Polsce grozi przecież zagłada biologiczna i jeśli chcemy przetrwać jako społeczeństwo, jako naród, to w najbliższych dziesięcioleciach trzeba będzie z konieczności przyjąć być może kilka milionów nowych ludzi, pochodzących z innych krajów, z innych kultur, z innych religii”

- zaznaczył.

kak/rmf24.pl