Naprawdę nie bardzo wiem, co mam napisać w pierwszym zdaniu, żeby już na starcie nie spłoszyć Czytelników i chyba pójdę w dyplomację, chociaż pierwszą reakcją jest parsknięcie śmiechem. Właśnie oglądam TVN24, jak wiadomo moje ulubione źródło dezinformacji, gdzie widzę, to co widzę i aż się nie chce wierzyć, że to widzę. Tusk urządził jakąś nasiadówkę i zaprosił do tego panelu wielkie postaci polskiej polityki, czyli prezydentów: Kwaśniewskiego i Komorowskiego po jednej stronie, a po drugiej wycieczkowicza Grodzkiego. Brakuje kogoś w tym zestawie? Wałęsa się nie załapał, reszta wybitnych, między innymi Jaruzelski i Bartoszewski już nie żyją. Dlaczego taką trudność sprawiło mi pierwsze zdanie? Wiem, że to niegrzeczne, ale odpowiem pytaniem. Proszę Szanownych Rodaków, co byście sami napisali na widok czegoś podobnego?

Pierwsze reakcja, jaka zapewne nie tylko u mnie się pojawiła, to krótkie jednowyrazowe diagnozy. Żart? Sabotaż? Bezsilność? Ile razy można popełniać te same błędy? Wszystkie kolejne przegrane wybory przez PO, to między innymi efekt ciągłego wbijania Polakom do głowy, że zgrani politycy i pozostali nudziarze, to są autorytety gwarantujące Polsce sukces. Prócz tego, że mamy do czynienia z odgrzewanym, kompletnie niestrawnym kotletem, to jeszcze Tusk „idealnie” się w strzelił w czas i miejsce. Od wielu dni jednym z topowych tematów jest wycieczka Grodzkiego do Miami, co ponoć miało doprowadzić do furii samego szefa PO. Echa tej kompromitującej eskapady, bardzo podobnej do słynnej Madery Petru, nie ucichły i właśnie o to były pretensje do Grodzkiego, że pojechał sobie balować w czasie kryzysu ukraińskiego. Nie koniec na tym. Sam panel dyskusyjny jest co najmniej o kilka dni spóźniony, sprawy ukraińskie zeszły na dalszy plan, ponownie wróciła polityka wewnętrzna połączona z Unią i wyrokami TSUE, a do tego Kaczyński wskazał winnych „sukcesu” flagowego projektu PiS „polskiego ładu”. Polityczne eldorado dla opozycji, ale jedyne, co z siebie wydobyli, to oczywiście „Polexit”.

Do znudzenia można się odwoływać do „przeciętnego wyborcy”, który na sam widok Komorowskiego, Kwaśniewskiego i Tuska ucieka, bo wie wszystko, zanim oni usta otworzą. Nagromadzenie takiego nudziarstwa w jednym miejscu, w przestrzelonym terminie i bez wyczucia kontekstu politycznego, zarówno w kwestii doboru kadr, jak i tematu dyskusji, to jest wręcz nieprawdopodobne uszczęśliwianie PiS. Tacy szaleńcy, jak piszący te słowa, obejrzą całość do końca, żeby inni nie musieli się męczyć, ale i TVN nie zrobi z tej materii sensacji dnia, którą da się pokazać w kilkuminutowym skrócie, czego wymaga specyfika głównych wydań programów informacyjnych. Czemu to ma zatem służyć? Nie wiem, pojecia nie mam, co zmusza mnie do zgadywania. Pewnie Tusk znów sobie ubzdurał, że pokaże się jako lider opozycji, który przyciąga do siebie największe autorytety od lewicy do prawicy. 157 odcinek jednoczenia i wyznaczania lidera „opozycji”, inaczej sobie nie potrafię tego kuriozum wytłumaczyć, za to jestem pewien, że będzie 158 odcinek i też zakończy się klęską. Ani Tusk, ani całą „opozycja” nie potrafią wyjść z zaklętego kręgu zgranych schematów, które u najbardziej wytrwałych wywołują ziewanie.

I to się nie zmieni, biologia z psychologią robią swoje. Po drugiej stronie Kaczyński też niespodzianek nie dostarcza, ale póki co jego nudziarstwo jest bardziej skuteczne od nudziarstwa Tuska. Starych drzew się nie przesadza i starego konia, zwłaszcza z klapami na oczach, nowej drogi do stajni nie nauczysz. Przez takie okoliczności politycznej przyrody, coraz trudniej być w Polsce poważnym komentatorem i analitykiem politycznym. Po prostu nie ma czego komentować i tym bardziej analizować. Wszystko wali po oczach takimi frazesami, że tłumaczenie o co w tym chodzi, byłoby obrazą inteligencji Czytelnika. Chodzi dokładnie o to, co widać. Bieda z nędzą, wtórność, desperacja i przeciągłe ziewanie. Starsi panowie politycy, opowiadają sobie stare dowcipy, z których tylko oni się śmieją lub raczej udają, że są śmieszne. Taki kabaret!

Matka Kurka - Kontrowersje.net