Żydowska tradycja i filozofia zawsze ceniły prawdę. "Prawda jest podpisem (pieczęcią) Boga" czytamy w Talmudzie.

Europa Zachodnia - pozornie racjonalna, logiczna i oświecona - rozstała się z prawdą na skalę gigantyczną, przy pomocy tzw. "politycznej poprawności". Tę "polityczną poprawność" próbuje się przedstawić jako "kulturę i szacunek dla innych" (ostatnio Aleksander Gleichgewicht w artykule w GW).

Tymczasem "kultura i szacunek dla innych" są znane od dawna i stosowane przez ludzi wolnych, myślących samodzielnie i odpowiedzialnie. I te cechy nazywa się właśnie tak: "kulturą i szacunkiem wobec innych". Nie mają one wiele wspólnego z "polityczną poprawnością". Przeciwstawianie się rasizmowi i ksenofobii to jedna sprawa, a wkraczanie pod hasłem walki z rasizmem w obszar kłamstwa i szaleństwa, to całkiem inna sprawa.

"Polityczna poprawność" jest nie dla ludzi wolnych, ale dla niewolników: to KNEBEL, jaki się zakłada wolnej myśli i wolnemu słowu - najpierw pod presją pogardy, izolacji, napiętnowania, a później - pod karą zapisów w Kodeksie Karnym.

Najbardziej dobitnym i najnowszym przykładem konsekwencji politycznej poprawności jako oczywistej cenzury, wielkiego kłamstwa i bezgranicznego tchórzostwa była przed trzema tygodniami reakcja najpierw policji, później mediów, a na koniec władz niemieckich wobec masowych napadów na kobiety niemieckie przez przybyszów z krajów arabskich i Afryki. Zapamiętałem "politycznie poprawny" tytuł z portalu gazeta.pl"Zorganizowane grupy mężczyzn molestowały kobiety". Oto polska wersja niemieckiego kłamstwa, które tym razem miało krótkie nogi i musiało ustąpić pod presją kolejnych kobiet zgłaszających się na policję oraz twardego stanowiska niektórych policjantów.

Jednak publicyści (np. Dennis Prager w Townhall) przypominają, że już np. latach 1997-2003, w zaledwie jednym mieście brytyjskim (Rotherham o populacji poniżej 300 tysięcy) blisko 1500 dziewcząt i kobiet zostało zgwałconych przez gangi mężczyzn, z których prawie wszyscy byli imigrantami (głównie z Pakistanu) lub synami tych imigrantów.

Brytyjskie władze nabrały na ten temat wody w usta. Dlaczego?

Przed dwoma laty przyczyna została ujawniona: ponieważ sprawcy byli muzułmanami, władze brytyjskie bały się nie tylko nagłośniać te przestępstwa, ale także przeprowadzać dotyczące ich śledztwa. Przyczyną był strach, że zostaną oskarżone o islamofobię i rasizm. Nikt inny, tylko sama brytyjska minister spraw wewnętrznych, Theresa May stwierdziła w parlamencie brytyjskim, że "zinstytucjonalizowana polityczna poprawność" była odpowiedzialna za brak zwróceniem uwagi na masowe gwałty.

Tak to "polityczna poprawność" stosowana w sferze publicznej (przez polityków, media, administrację państwową, wymiar sprawiedliwości, szkoły) wygrywa z prawdą, by powodować bezkarność dla przestępców i krzywdę ludzi niewinnych. Tymi niewinnymi a krzywdzonymi ludźmi są nie tylko kobiety niemieckie, szwedzkie czy austriackie. Są nimi także kobiety ze społeczności przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu, które padają ofiarami tzw. "honorowych zabójstw" lub dziewczynki, które są podawane okrutnemu, krwawemu zabiegowi klitoridektomii (według The Guardiandotyczy to tysięcy dziewczynek w samej Wielkiej Brytanii). "Polityczna poprawność" każe ukrywać lub minimalizować informacje o tych zjawiskach. W jej imieniu lekceważy się prawa człowieka.

"Polityczna poprawność" jest trucizną, która funkcjonuje w krwiobiegu współczesnej myśli świata Zachodu i systematycznie zabija go kłamstwem. Zerwanie z polityczną poprawnością jest więc jednym z najważniejszych wyzwań naszych czasów. Nakazem uczciwości i logicznego, racjonalnego myślenia. Ale przede wszystkim - nakazem etycznym. Kontynuowanie politycznej poprawności, jej kultywowanie - jest receptą na katastrofę w każdej dziedzinie, do której "polityczna poprawność" wkracza. Nie da się ocaleć w kłamstwie. Nie da się przeżyć tej trucizny. Ci, którzy propagują i stosują "polityczną poprawność", mają krew na rękach i przyczyniają się do ludzkiej krzywdy.

To wszystko jest banałem, który aż poraża swoją oczywistością. Cóż jednak z tego, skoro "polityczna poprawność" jest także instrumentem terroru: większość ludzi woli się poddawać autocenzurze i milczeć na jej temat, niż być obiektem oskarżeń o rasizm, islamofobię, ksenofobię itd. Oskarżeń, które służą "politycznej poprawności" jako cyniczne narzędzia przemocy  i szantażu.

Paweł Jędrzejewski - Forum Żydów Polskich, 22 stycznia 2016