Na lewicowym portalu „Krytyka Polityczna” w artykule „Co wiemy o wyborcach najważniejszych partii” omówiono raport na temat „Politycznego cynizmu Polaków”. To efekt „badań ankietowych i fokusowych prowadzonych w lipcu i sierpniu 2019 roku przez Przemysława Sadurę i Sławomira Sierakowskiego wśród wyborców najważniejszych partii politycznych w Polsce. Według raportu „partia Jarosława Kaczyńskiego ma w swoim zasięgu poparcie bezwzględnej większości Polaków i może liczyć nawet na większość konstytucyjną”.

 

Według raportu prezentowanego na lewicowym portalu, Polacy mają bardzo pragmatyczny stosunek do polityków - „dobrze widzą ich wady i patologiczne zachowania, ale godzą się na nie, jeśli tylko popierana przez nich partia zaspokaja ich dążenia lub interesy”.

 

Według prezentowanych przez lewicę badań „Polacy wyraźnie rozróżniają korupcję o charakterze prywatnym i partyjnym – ta pierwsza (»dla siebie« ...) jest wciąż nieakceptowana, za to naginanie lub łamanie prawa w interesie obozu politycznego mieści się w granicach politycznej normy. To samo dotyczy niewiarygodnych obietnic wyborczych, traktowanych jako instrument kupowania wyborców – badani z jednej strony oczekują od partii konkretnych korzyści dla siebie, z drugiej zaś traktują obietnice jako monetę w wyborczej grze i dopuszczają oszukiwanie opinii publicznej jako instrument walki politycznej”.

 

Badanie ukazuje, że w Polsce nie ma dla wyborców z różnych stron barykady „wspólnych punktów odniesienia – niezależnych autorytetów, mediów uznawanych powszechnie za bezstronne itp. – nie ma instancji rozstrzygającej”.

 

Według lewicowego portalu „z badań [...] Sadury i Sierakowskiego dowiemy się, że partia Jarosława Kaczyńskiego ma w swoim zasięgu poparcie bezwzględnej większości Polaków i może liczyć nawet na większość konstytucyjną. Łączny potencjał głosów oddanych na PiS to 55 procent, z czego tzw. rdzeniowy elektorat to 35 procent, a tzw. rezerwuarowy (ludzie, którzy na tę partię głosowali w co najmniej jednych wyborach, względnie uważają za partię drugiego wyboru oraz deklarują do niej zaufanie) – 20. W przypadku PO wskaźniki te wynoszą, odpowiednio, 25 i 22 procent, zaś dla Lewicy – 8 i 12 procent”.

 

Z badań wynika, że elektorat rezerwowy antyPiS jest aktywniejszy od elektoratu rezerwowego PiS, ale „wyborcy PiS są jednak silniej związani z partią (76% z nich uważa, że ma na kogo głosować) i dużo rzadziej od „platformersów” potrzebują partii drugiego wyboru (71%). Z kolei wyborca PO ''częściej jest w rozterce z powodu poczucia braku politycznej reprezentacji – prawie 40% z nich zdecydowanie zgadza się lub raczej zgadza się z opinią, że nie ma na kogo głosować'', a ufa swej partii mniej niż połowa (dla PiS to prawie 2/3)”.

 

Znani z lewicowej działalności autorzy raportu wskazują, że „elektorat Platformy najsilniej scala postawa „anty-PiS”, a jego tożsamość (zwłaszcza „rdzenia” wyborców”) wspiera się „na satysfakcji z posiadania wyższego statusu społecznego, wielkomiejskości i europejskości”. Ich stosunek do wyborców PiS jest pogardliwy, aczkolwiek „skuteczność PiS zrobiła na nich wrażenie do tego stopnia, że uważają, iż PO powinna kopiować to, co u przeciwnika zadziałało”. Często też wyrażają uznanie dla determinacji PiS we wdrażaniu politycznych obietnic i sukcesów gospodarczych rządu; uznanie to łatwo przekłada się na niewiarę w możność pokonania PiS i zniechęca do udziału w wyborach”.

 

Raport ukazuje, że tylko 1/3 wyborców PO negatywnie ocenia socjalne działania PiS. Duża część elektoratu PO nie podziela obyczajowych zabobonów tęczowej rewolucji, choć żywi ludowy antyklerykalizm. Szokujące jest to, że duża część elektoratu PO żywi równocześnie przychylność do zmian obyczajowych i uprzedzenia etniczne (szczególnie gardzi cyganami).

 

Badania wykazały też, że elektorat PiS nie jest jednością. Wyborcy PiS „bardzo różnią się motywacjami do głosowania wyborcy »starzy«, którzy popierali PiS, zanim ta partia uzyskała władzę, od tych, których przekonała do siebie w okresie rządów po 2015 roku. O ile lojalność tych pierwszych wynika przede wszystkim z niechęci czy wręcz nienawiści do PO i lewicy traktowanych jako reprezentacja wielkomiejskich elit (jako przeciwnika identyfikują oni „średnie i duże miasta”), o tyle ci drudzy – co ciekawe, to oni częściej zamieszkują małe miasta i wsie – poparcie warunkują utrzymaniem polityki społecznej rządu i mają nadzieję na dalsze transfery socjalne. Wobec PO odczuwają raczej lęk niż wrogość i podejrzewają polityków opozycji – na przekór ich własnym zapewnieniom z okresu kampanii – o chęć odebrania Polakom przyznanych w latach 2015-19 uprawnień socjalnych”.

 

Podzielony jest też elektorat lewicy. „Jego frakcja wielkomiejska okazała się bardzo silnie antypisowska: aż „80% »rdzeniowych« wyborców partii lewicowych uważa, że PiS jest zagrożeniem dla Polski i należy jak najszybciej demokratycznie odebrać mu władzę”. Ta grupa wyrażała też poparcie dla równouprawnienia kobiet (w kontekście rynku pracy, jak i prawa do przerywania ciąży) oraz niechęć do Kościoła katolickiego i jego roli w życiu publicznym. Z kolei ci „małomiasteczkowi” i młodsi stawiali raczej znak równości między PO a PiS („symetryści”), zgłaszali potrzebę raczej nowości niż lewicowości w polityce, a dużo bardziej niż kwestie praw kobiet czy LGBT interesowały ich kwestie jakości usług publicznych, zwłaszcza ochrony zdrowia i edukacji, a także pomoc młodym w takich sferach. jak rynek pracy i mieszkalnictwo. Jako całość obóz zwolenników lewicy ma oblicze raczej lewicowo-liberalne – lekko zachowawcze w mniejszych miastach (podobnie jak wyborcy PO nie dopuszczają możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne), zaś w kwestii transferów z budżetu państwa są nawet mniej przychylni niż rdzeniowy elektorat PO. Niezależnie od takich detali, ''w większości spraw poglądy zwolenników PO/N i partii lewicowych są podobne i zarazem znacznie różnią się od poglądów zwolenników PiS''.

 

Z badań wynika, że wyborcy PSL „mają poglądy podobne do wyborców PiS i w kwestiach kulturowych, i społeczno-ekonomicznych, doceniają jej programy socjalne, jak również niechętni są Platformie, którą postrzegają jako skorumpowaną partię wielkomiejskich elit. Do obozu Kaczyńskiego zniechęca ich za to konfrontacyjna retoryka mediów prorządowych, nadmierna koncentracja władzy, afery korupcyjne i nazbyt wojownicza polityka europejska”.

 

Co ciekawe wyborcy PiS okazali się bardziej realistyczni i krytyczni wobec swojej partii niż wyborcy PO. Prezentowane na lewicowym portalu badania wykazały, że prawie 50% zwolenników PiS uważa media proPiS „za stronnicze, przy czym 16 procent uznaje za takowe wszystkie kanały telewizyjne; wyborcy PiS dużo częściej niż wyborcy PO deklarowali oglądanie programów informacyjnych różnych stacji, w tym Wydarzeń Polsatu oraz Faktów TVN. Z kolei zwolennicy opozycji są wyraźnie bardziej przywiązani do przekazu stacji TVN i znacznie rzadziej przyznawali się do czerpania informacji z różnych serwisów informacyjnych”.

 

Badacze są zaskoczeni tym, że wyborcy PiS są tak pragmatyczni, że choć uważają oskarżenia kierowane pod adresem duchownych (np. w filmie Sekielskich) za wiarygodne, to, nie skłania ich to nie głosowania na PiS – głosowanie na PiS nie było więc reakcją bronienia Kościoła przed kampanią pomówień.

 

Jan Bodakowski