Według sondażu TNS Polska, PiS otrzyma w wyborach do Parlamentu Europejskiego nawet ok. 30 proc. głosów. To oznacza, że stałoby się pożądanym koalicjantem dla największych frakcji PE i mogłoby uzyskać wpływ na najważniejsze decyzje, w tym na wybór szefa Komisji Europejskiej.

Według sondaży, chadecy z EPP oraz socjaliści z PES otrzymają podobną ilość głosów. W tej sytuacji PiS, która obecnie należy do mniejszej frakcji konserwatywnej, może stać się języczkiem u wagi.

To bardzo ważne, bo sondaże wskazują na zwycięstwo socjalistów w wyborach do PE. Obecnie chadecja ma aż 79 deputowanych więcej. Po najbliższych wyborach ta przewaga może stopnieć do… 3.

Ponadto według nowych przepisów unijnych, nowym szefem KE może stać się kandydat zwycięskiej frakcji z PE. Jeżeli wygrają chadecy, wielkie szanse ma były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. Niestety, także kandydat socjalistów, obecny szef PE i przeciwnik krzyży, Martin Schulz, ma szanse na wygraną.

Posłowie PiS-u mogą odegrać tutaj dużą rolę, przeważając na korzyść chadecji. Zwłaszcza, że jeżeli zdecydowali by dołączyć do chadeckiej frakcji, EPP. Obecnie PiS współtworzył frakcję ECR, Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Możliwe, że po wyborach wciąż pozostanie w tej frakcji, w której – dzięki większej niż wcześniej liczbie posłów – będzie mógł odgrywać ważniejszą rolę.

Tak czy inaczej najbliższe wybory mogą stać się dzięki wynikowi partii Kaczyńskiego sukcesem polskiego konserwatyzmu.

Pac/forsal.pl