Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak ważnym sojusznikiem jest dla nas Ukraina? Czy warto, abyśmy poświęcali jej tyle czasu, energii? Skoro cały czas napotykamy na te same problemy?

Dr hab. Piotr Wawrzyk, politolog: Myślę, że odpowiednio powinniśmy wyważyć tę kwestię – ani jeden element nie jest tu mniej lub bardziej ważny. Z jednej strony zawsze lepiej jest mieć za sąsiada Ukrainę niż Rosję, ale nie możemy przy tym zapominać o swoich własnych interesach. Chodzi oczywiście o takie interesy jak na przykład zakaz sprzedaży niektórych polskich produktów na Ukrainie, ale też kwestie związane z historią jakie jak UPA. Jako Polska nie możemy sobie pozwolić na jednostronne patrzenie na te problemy.  

Czy my jesteśmy dla nich równie ważni? Czy może mogliby oni liczyć na przeforsowanie swoich celów w kompromisie np. z Berlinem? Przy pominięciu Warszawy?

Pamiętajmy o tym, że kilka razy w historii było tak, że Ukraińcy sprzymierzali się z Niemcami, czy Rosją przeciwko Rzeczpospolitej. II Wojna Światowa to okres, w którym ukraińscy nacjonaliści współpracowali z Niemcami hitlerowskimi. Oczywiście ich relacje z Berlinem są dziś z punktu widzenia Ukraińców dobre, gdyż dzięki temu mogliby szachować Polskę. Myślę, jednak, że Ukraińcy zdają sobie sprawę, że gdyby Niemcy miały wybrać pomiędzy nimi, a Rosją to z pewnością zostaliby odrzuceni. Berlin zatem nie jest dla nich żadnym gwarantem, który zawsze będzie po ich stornie. Dlatego Ukraińcy z pewnością zdają sobie sprawę, że nie mogą grać wyłącznie na Berlin, czy nawet na Paryż. W sojuszu anty-rosyjskim najlepszym sprzymierzeńcem dla Ukraińców jest Warszawa. My z pewnością mając do wyboru Moskwę czy Kijów, wybierzemy Kijów.

Minister Waszczykowski, twierdzi, że Ukraińcy czekają aż do władzy wróci PO, wtedy to mogliby swobodnie szerzyć banderyzm. Czy myśli Pani, że Ukraińcy faktycznie mogą czekać na powrót PO, i czy ewentualnie gdyby PO rządziła, to spokojnie przy kulcie ich Bandery nasze relacje byłyby dobre?

Platforma miała niejednoznaczne podejście do kwestii UPA. Z jednej strony na różnych forach, przy różnych okazjach kult Bandery potępiała, ale z drugiej strony nie stawiała tego problemu jako warunku dobrych relacji z Ukrainą. Można zatem powiedzieć, że PO odsuwała ten problem na bok, dając tym samym pierwszeństwo obecnym relacjom, co oczywiście było na korzyść Kijowa. Część ukraińskich polityków, ma zapewne świadomość, że z obecnym rządem polskim tak łatwo nie będzie, stąd może wypływać nadzieja o jakiej wspomina szefa polskiego MSZ.

Pamiętajmy o tym, że przez Ukraińców UPA nie jest postrzegane poprzez pryzmat zbrodni jakie popełniała na przykład na Wołyniu. Zdecydowanie UPA jest dla nich organizacją niepodległościową, nie wiedzą, bądź nie chcą oni wiedzieć o żadnych zbrodniach UPA, stąd podnoszenie przez obecny polski rząd tej kwestii może z ich punktu widzenia dyskwalifikować współpracę.

Czy myśli zatem Pan Profesor, że to właśnie z tych powodów niektórzy spośród ukraińskich polityków porównują UPA do Armii Krajowej?

To porównanie jest niewiarygodne, nieuprawnione i skandaliczne pod każdym względem. Armia Krajowa nigdy nie współpracowała z żadnym okupantem, ani ze Wschodu, ani z Zachodu. UPA natomiast ma za sobą epizod współpracy zarówno z jednym, jak i z drugim agresorem. Ktoś, kto porównuje UPA z AK, tak jakby porównuje kolaboranta z tymi, którzy z kolaborantami walczyli.

Dziękuję za rozmowę.