Tomasz Wandas, Fronda.pl: Od jak dawna mamy w gruncie rzeczy do czynienia z problemem reprywatyzacji? Dlaczego dopiero teraz kiedy rządzi PiS, sprawa stała się „głośna”?

Piotr Gliński wicepremier, minister w MKIDN: Sprawa reprywatyzacji była znana w Warszawie od wielu lat. Zanim objęliśmy rządy wielokrotnie o tym mówiliśmy, jednak ponieważ w Polsce nie funkcjonowały mechanizmy demokratyczne to niestety tego rodzaju kwestie publiczne były zamiatane pod dywan. Podczas ośmiu lat poprzedniej władzy mieliśmy do czynienia z tą i wieloma innymi aferami, z którymi nie robiło się nic, co więcej robiono wiele, aby je zatuszować. W sytuacji tak wielkiej przewag  jednej,  szeroko rozumianej opcji politycznej – gdzie wszystkie instytucje państwa były kontrolowane przez tę opcję, także prawie wszystkie duże wpływowe media oraz samorządy, zwłaszcza w dużych miastach, a dodatkowo jeszcze tamta władza miała zupełnie bezkrytyczne wsparcie z zagranicy - my jako opozycja nie mogliśmy się przebić z naszym głosem. Funkcja kontrolna w tamtej „demokracji” nie działała.

Dlaczego reprywatyzacja została nazwana „dziką”?

„Dzika” bo oparta nie o akceptowane społecznie reguły czy normy, lecz prawo silniejszego i sprytniejszego. Ofiarami tego typu działań było nie tylko państwo polskie i dobro publiczne, ale także, może przede wszystkim, grupa nieszczęśliwych lokatorów, których nikt nie bronił. Wszyscy wiedzieli o pani Brzeskiej, a nikt z nas nie mógł wiele zrobić. Rząd wiedział wtedy co się dzieje, a nie robił nic.

Gdy nie działa demokracja i gdy tak zwane „elity”, czyli ludzie, którzy posiadają władzę ekonomiczną i polityczną nie są zainteresowani wyjaśnianiem tego typu spraw, to skutki zawsze muszą być fatalne. To co dzisiaj się dzieje w tej kwestii jest próbą posprzątania tego, co przez wiele lat było zamiatane pod dywan.

Na czym polega sedno tego, nad czym dzisiaj pracujecie?

Próbujemy przywrócić podstawowe poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie. W wielu wymiarach. To obowiązek polityka. Wyrównanie najróżniejszych szkód, jakie wystąpiły, do końca nie będzie możliwe, zdajemy sobie z tego sprawę. Natomiast wiele spraw można będzie naprawić i uniknąć tragedii w przyszłości.

Który z prezydentów Warszawy ponosi największą odpowiedzialność za ten bałagan, który dzisiaj trzeba sprzątać?

Oczywiste jest, że największą odpowiedzialność ponosi obecna pani prezydent, która sprawuje władzę już trzecią kadencję. Większość obietnic wyborczych – jeszcze z pierwszej kampanii wyborczej – nie zostały przez panią prezydent spełnione do dzisiaj. Warszawa do tej pory nie ma zamkniętej ani jednej obwodnicy, pani prezydent nie wybudowała też żadnego mostu – skończyła tylko jeden, który zaczął być budowany przez poprzedniego prezydenta. Oczywiste jest, że wszystkie patologie były pogłębiane za kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Czy poszkodowane w tych aferach osoby będą mogły liczyć na jakiekolwiek zadośćuczynienie?

Nie wiem. Ciężko powiedzieć, gdyż dziś nie wiemy co się uda uzyskać na podstawie prac Komisji Weryfikacyjnej. Bardzo wiele grup interesów jest zainteresowanych tym, aby za wszelką cenę nie wyjaśniać tych afer – sprawa zatem nie będzie prosta. Kwestia funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości wciąż jest nierozwiązana – społeczeństwo w dalszym ciągu ocenia obecny wymiar sprawiedliwość jako wymiar niesprawiedliwości. Nie może być tak, że grupa pewnych osób – trochę przypadkowych – zamieszkujących taką a nie inną kamienicę, może być do tego stopnia poszkodowana. To woła o pomstę do nieba.

Jestem przekonany, że gdyby moja opcja polityczna wcześniej doszła do władzy, to sprawa byłaby wyjaśniona znacznie wcześniej. Temperatura sporu politycznego nie przypadkowo jest w Polsce tak wysoka. W Polsce wiele grup interesów przez ponad 25 lat nie oglądało się na słabszych. Dziś normalne jest, że nie chcą się oni przyznać do błędów, gdyż boją się o swoją pozycję, którą i tak powoli tracą. Stąd histeryczna obrona swoich pozycji, niebywała agresja, używanie nienawiści do niszczenia życia publicznego w Polsce, taktyka „ulicy i zagranicy” itp.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że uda się Wam, ale i obywatelom wygrać walkę o sprawiedliwość i równość w Polsce?

Tego też nie wiem, jednak jest pewne, że jeśli nie będziemy walczyć o Polskę – to nie będzie już w ogóle żadnej nadziei. W tej chwili jest nadzieja na wyrównanie niesprawiedliwości. Wszystkie problemy jakie mamy w Polsce od dwudziestu kilku lat związane są z zaniechaniem przeprowadzenia dekomunizacji, z nieprzeprowadzeniem lustracji, z brakiem mitu założycielskiego (w sferze moralnej i aksjologicznej) nowej wspólnoty. Dziś wciąż mamy do czynienia z walką, między tymi, którzy kiedyś chcieli zmienić Polskę a tymi, którzy opanowali system PRLowski i post PRLowski.

Bardzo dziękuję za rozmowę.