Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii w sposób jednoznaczny zdementowało pogłoski o rzekomym wycofywaniu się rosyjskich jednostek znad ukraińskiej granicy. Przeciwnie, brytyjski resort obrony oświadczył w swym komunikacie: „Nasz wywiad przekazał nam, że Moskwa znów zaczęła gwałtownie budować swoją militarną obecność w regionie”.

Brytyjskie ministerstwo obrony zdementowało stanowczo medialne doniesienia o rzekomym wycofywaniu przez Rosjan poszczególnych jednostek do ich garnizonów. „Nie zaobserwowaliśmy żadnych dowodów na wycofywanie rosyjskich sił znad ukraińskiej granicy. Rosjanie utrzymują znaczną militarną obecność, która pozwala im przeprowadzić inwazję bez dalszych ostrzeżeń” – dowiadujemy się z komunikatu.

Brytyjski wywiad miał ustalić, że rosyjskie siły „rozciągają się pomiędzy anektowanym Krymem, Białorusią i południowo-zachodnią częścią” a także odnotować „ponadnormatywną aktywność rosyjskiej floty”, przeprowadzającej swe manewry na Atlantyku, Morzu Bałtyckim i Morzu Śródziemnym.

Według informacji brytyjskiego resortu obrony uzyskanych na podstawie działań wywiadowczych, wokół Ukrainy skupiona jest obecnie aż połowa wszystkich rosyjskich sił zbrojnych, co stanowi największe ich skoncentrowanie od czasu zakończenia zimnej wojny.

Brytyjskie ministerstwo obrony ujawniło też specjalnie przygotowaną mapę z kierunkami planowanych przez Rosję ataków na Ukrainę. Wynika z niej, że aż trzy z nich miałyby być wymierzone w stolicę ukraińskiego państwa – Kijów. Dwa spośród nich miałyby zostać wyprowadzone z terytorium Białorusi. Jeden z kierunków rosyjskiego natarcia na Ukrainę miałby zostać przeprowadzony z Krymu i poprowadzony we wschodnią strefę ukraińskiego państwa.

 

ren/wprost.pl