Pod sejmem miała wczoraj miejsce pikieta feministek . Rzecz jasna zamiast faktycznie walczyć o kobiety – walczyły w imieniu mordowania nienarodzonych dzieci. Swoją inicjatywę nazwały „Za pięć dwunasta – ratujmy kobiety”. Polskie feministki obawiają się, że zamiast liberalizować prawo aborcyjne sejm przepisy zaostrzy.

Jak się okazuje, działaczki feministyczne są w stanie posunąć się do kłamstwa i dezinformacji, byle tylko przerazić społeczeństwo i wskazać mu, że rzekoma zmiana ustawy może skazywać kobiety na karę więzienia za… poronienie. Jak przyznaje portal pch24.pl – jest to absolutną nieprawdą, gdyż w projekcie Ordo Iuris zakazane ma być jedynie zabijanie dzieci.

Transparenty jakie manifestanci przynieśli na pikietę głosiły: „Chcemy lekarzy, nie policjantów”, „Wolność kraju mierzy się wolnością kobiet” czy „Nasze życie, nasze ciała”.

Nie zabrakło oczywiście wulgarnych haseł oraz wsparcia ze strony bardziej znanych person. Tym razem była to aktorka Maja Ostaszewska. Argumentowała ona, że dzietność w Polsce zwiększy się wówczas, gdy… będzie nieograniczony dostęp do badań prenatalnych oraz In vitro. Pozostałe uczestniczki stwierdziły z kolei, że wprowadzenie ustawy „Stop Aborcji” sprawi, że „w tym kraju nie będzie można się rozmnażać”. Cokolwiek miałoby to znaczyć.

Kto pomyślał, że na wiecu nie mogło zabraknąć Kazimiery Szczuki, miał całkowitą rację. Wystąpiła na scenie w przebraniu, którego elementem była… czapka z krzyżem na czole. Absurdalność jem występu sprawia, że trudno uwierzyć, że ktokolwiek poza nią samą miał świadomość, co właściwie się wydarzyło. Wystarczy przytoczyć fragmenty jej „przemówienia”: „Nieczystość miesięczna wystąpiła u kobiet i dziewcząt w terminie niezgodnym z naszymi ustaleniami i nie zatwierdzonym przez służby świętego oficjum”. Pozostawimy to bez dalszego komentarza.

22 września odbędzie się pierwsze sejmowe czytanie projektu ustawy, która miałaby zakazać całkowicie aborcji. Posłowie przyjrzą się też projektowi feministek, rzecz jasna, liberalizującemu to prawo. Możemy się jednak cieszyć, że projekt „Stop Aborcji” jest znacznie chętniej popierany przez społeczeństwo – podpisało go prawie 500 tysięcy osób – dwa razy więcej, niż projekt feministek.


dam/pch24.pl/Fronda.pl