To jest rosyjska klasyka. Na Syberii robi się je na zimę na zapas i przechowuje się w workach na mrozie. Oto przepis, spróbuj!

Składniki:

ciasto:
2 szklanki maki (najlepiej włoskiej do makaronu)
1 jajko
szczypta soli
około 1/2 szklanki lodowatej wody

nadzienie:
200 g surowej (!) wieprzowiny (szynka lub łopatka) 
200 g surowej (!) wołowiny (bez żyłek, ale nie musi być polędwica)
50 g surowej słoniny
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
1/4 szklanki wody
1 łyżeczka soli
mielony czarny pieprz

WYKONANIE:

Mąkę przesiać, dodać sól, rozbełtane jajko i podlewając wodę, zagnieść dość twarde ciasto - mniej więcej jak na uszka. Ciasto przykryć miską i zostawić na godzinę, żeby odpoczęło.

Mięso zmielić ze słoniną, cebulą i czosnkiem. Dodać sól, pieprz i wodę, dokładnie wymieszać. Od ciasta oderwać około 1/3, cienko rozwałkować, wykroić nieduże krążki (o średnicy 5-6 cm). Każdy krążek jeszcze trochę rozwałkować, bo lubią się kurczyć - ciasto powinno mieć grubość dosłownie milimetra. Na każdy krążek położyć łyżeczkę nadzienia, dokładnie zlepić brzegi, po czym rogi zlepić razem jak na zdjęciu. Pierożki przekładać na deskę posypaną mąką. Resztę ciasta razem ze ścinkami trzymać pod przykryciem, żeby nie schło. Rozwałkować kolejny kawałek ciasta i tak dalej, do wyczerpania składników.

Pielmieni można gotować od razu lub zamrozić (surowe). Świeże lub mrożone wrzuca się, jak każde pierogi, do wrzącej wody i gotuje 5-6 minut od momentu wypłynięcia na powierzchnię. 

Pielmieni podaje się z kwaśną śmietaną (z dodatkiem zieleniny lub bez), z octem lub w odrobinie rosołu - coś jak kołduny. Mi najbardziej smakują ze śmietaną i koperkiem. Znam osoby szczodrze polewające pielmieni 10% octem spirytusowym. Nadzienie może być nie tylko mięsne, ale to rzadkość. Z innym ciastem i z innymi dodatkami wyjdzie już inne danie. (za: mniammniam.com).