Analizując karierę polityczną Ryszarda Petru, wielu porównuje byłego lidera Nowoczesnej do Janusza Palikota i wróży mu podobną przyszłość. Ale Petru coraz bardziej przypomina również inną postać w pewien sposób ważną dla polskiej polityki. Mowa o byłym prezydencie Lechu Wałęsie!

W czym tkwi podobieństwo? Z całą pewnością w rozmiarze ego! W rozmowie z tygodnikiem "Polityka", członkowie Nowoczesnej przyznają, że partia znalazła się na zakręcie. Paweł Rabiej bierze nawet pod uwagę wariant "powolnej erozji" ugrupowania. Ale nie Ryszard Petru! On jest zadowolony:

"Trzeba na to patrzeć czysto marketingowo: udało mi się wypromować nazwę niewielkim kosztem i w ciągu zaledwie jednego dnia. Mam formułę działania, ludzie są zainteresowani, super. Leadership na tym polega, że ma się pomysły, ciągnie się za sobą ludzi, a nie pyta kogoś, czy można wskakiwać na barykady"-przekonuje polityk, pytany o "Plan Petru" i o to, czy nie przeszkadza mu nowa ksywka, "Rysiek z Planu". 

Były lider Nowoczesnej odnosi się również do zeszłotygodniowego głosowania nad ustawą "Ratujmy Kobiety". 

"Było zbyt duże rozluźnienie w klubie, nie przyłożono odpowiedniej wagi do tego głosowania. A szef musi też mieć twardą rękę, bo jakby każdy mógł głosować tak, jak chce, bylibyśmy jak Kukiz’15"- mówi człowiek, który założył liberalną partię i na każdym kroku podkreśla, że walczy o demokrację. Jak wybrnąć z tej porażki?

"Osoby, które wyjęły karty podczas głosowania, powinny przeprosić. Po drugie powinniśmy przygotować własną ustawę liberalizującą prawo aborcyjne – a taką przygotował zespół prowadzony przez Joannę Schmidt – i pokazać, że wyciągamy wnioski z błędów. Będę to rekomendował władzom Nowoczesnej"- powiedział "Polityce" Ryszard Petru, który najwyraźniej nadal niestrudzenie walczy, aby można było "usunąć aborcję, yyy, to znaczy ciążę, oczywiście".

yenn/Polityka, Fronda.pl