Problem lewicy z PiS polega na tym, że pro socjalna i prospołeczna postawa PiS wytrąca z rąk lewicy argumenty atrakcyjne dla większości Polaków, a pozostawia tylko takie, które większości Polaków absolutnie nie obchodzą, albo są sprzeczne z powszechnymi oczekiwaniami mieszkańców Polski – choć lewica się do tego nie przyzna Polacy nie są zainteresowani realizacją postulatów gejów, nie ekscytując się aborcją, i na pewno nie chcą w Polsce jakichkolwiek islamskich imigrantów.

Wyrazem tego jaki dla lewicy problem stanowi PiS jest opublikowany na łamach lewicowej „Krytyki Politycznej” artykuł Michała Pytlika (z skrajnie lewicowej partii Razem) „Patryk Jaki jest produktem marketingowym”.

By zrozumieć fonemem popularności PiS i Patryka Jakiego, działacz skrajnej lewicy uczestniczył w kilku spotkaniach z kandydatem PiS na kandydata na prezydenta Warszawy. Działacza lewicy zaskoczyło jak „bardzo dyskurs wokół polityki miejskiej w Warszawie musi być przesunięty w lewo” i to, że słuchając Patryka Jakiego „trudno było znaleźć coś, z czym nie mogę się zgodzić: odebranie miasta deweloperom i mafii reprywatyzacyjnej, rozbudowa sieci kolei podmiejskiej, budowa szlaków rowerowych, urząd dwa razy w tygodniu otwarty do 20:00, budowa tanich mieszkań na wynajem, która zmusi deweloperów do obniżki cen”.

Działaczowi lewicy nie podobał się tylko dystans Patryka Jakiego do Parady Równości i poparcie kandydata PiS dla polityki historycznej, „które przypominały, że nie mamy do czynienia z lewicowym kandydatem na prezydenta Warszawy”. Co przy okazji pokazuje, że dziś lewica w Polsce na szczęście zamyka się w gejowskim i postkomunistycznym getcie, przez co odcina się od Polaków (którzy mogli by się zainteresować ofertą lewicy gdyby nie odstraszała od siebie gejami i komuną).

Jak przyznaje lewicowy działacza „Jeden z kolegów z Razem podczas spotkania na Pradze Północ zapytał mnie półżartem: „Przypomnij mi, dlaczego nie mam na niego głosować?”.” By jakoś wyzwolić się z dyskofonu powstałego między realiami (tym, że kandydat PiS reprezentuje poglądy socjalne i atrakcyjne społecznie) a ideologicznym zacietrzewieniem (PiS dla lewicy jest zły z definicji, i żadne fakty dla lewicy nie mają znaczenia), autor tekstu na lewicowej „Krytyce Politycznej” stwierdził, że „Jaki nie przedstawia swoich pomysłów na Warszawę, lecz program skrojony pod dominujący dyskurs. Jaki jest bowiem produktem marketingowym i zarazem postpolitykiem, który powie wszystko, co wpisuje się w gust elektoratu”. Taka postawa lewicy jest absurdalna, bo PiS konsekwentnie budując, jak pierwsza partia w dziejach III RP, zręby państwa opiekuńczego, udowodnił dobitnie, że realizuje swoje socjalne obietnice i jest partią bardziej socjalną od wszystkich parlamentarnych partii lewicy.

W swoim tekście działacz lewicy, nie mając żadnych poważnych zarzutów wobec Patryka Jakiego, zarzucił, że „wiceminister od zawsze był pod parasolem PO: dostał się do Rady Miasta z jej list (po czym szybko odszedł do PiS), w ostatnich wyborach samorządowych poparł byłego członka PO, a jego radni od kilku lat głosują ręka w rękę z radnymi PO. Kiedy Jaki robił polityczną karierę w Opolu, jego ojciec był asystentem prezydenta z PO. Dziś Ireneusz Jaki został wciśnięty przez syna na posadę prezesa miejskiej spółki wodociągów”.

W swoim tekście działacz lewicy opisał też profesjonalną organizacje spotkań Patryka Jakiego. Według relacji lewicowego aktywisty „po każdym z przemówień wstępnych przychodził czas na pytania, każdorazowo od pięciu do kilkunastu. Patryk Jaki skrupulatnie zapisywał je na kartkach (...). Na salach, które pękały w szwach, w 99,7 proc. obecni byli twardzi zwolennicy posła, zazwyczaj starsi niż młodsi. Wokół Jakiego krzątał się jego dwór medialno-sztabowy (...) starannie wyłapujący każde słowo nielicznych przeciwników posła – głównie pod kątem montaży wideo z cyklu „Jaki zaorał lewusa”.

Powszechne i bezapelacyjne poparcie dla Patryka Jakiego wyziera też z stwierdzeń aktywisty lewicy mówiących o tym, że spotkania z Jakim to dla lewicowców „paszcza lwa. (...) wytrenowany do cna wiceminister wspierany przez swoją świtę, z kilkusetosobową publicznością stojącą twardo po jego stronie”.

Widać więc, nawet z reflacji lewicowych aktywistów, że Patryk Jaki cieszy się bezapelacyjnym poparciem warszawiaków. Nieliczni przedstawiciele groteskowej opozycji, sfrustrowani utratą władzy i płynących z niej przywilejów, nie potrafią nawet zmobilizować się by jakoś znacząca zaznaczyć swoją niechęć do Jakiego i PiS na spotkaniach z mieszkańcami Warszawy. Spotkania Jakiego w stolicy to obraz stanu klęski w jakim znalazły się środowiska od PO aż do skrajnej lewicy.

Jan Bodakowski