"Wraca strach, z którym nie chciałbym mieć w wolnym świecie nic wspólnego" - mówi Mateusz Damięcki, znany aktor młodszego pokolenia.

"Bardzo, bardzo się boję, że ludzie zaczną dla jakiegoś wyższego dobra, które roi im się w głowie, dokonywać rzeczy, których nie cofniemy" - powiedział aktor w rozmowie z "Wirtualną Polską".

"A są pewne wartości najwyższe, które powinny stać ponad wszystkim. Nie ma żadnej ideologii, żadnej idei, dla której warto byłoby przekroczyć granice. Problem polega na tym, że pewne osoby w naszym kraju mają zupełnie inne wartości i zapominają o tym, co jest najważniejsze. Myślę, że najważniejsze jest życie i najważniejsze jest zdrowie" - dodawał.

Dopytywany, czy życie może być dziś w Polsce zagrożone, odparł: "Dla mnie tą wartością jest życie. Życie może być zagrożone. Kiedy widzę w Radomiu młodych rozwścieczonych ludzi, którzy pod banderami maszerują w tę i z powrotem i krzyczą bardzo głośno, wypowiadając słowa, których od 70 lat nie słyszeliśmy tak szeroko i tak otwarcie w naszym kraju, to myślę, że jeżeli nikt z tym nic nie robi, to myślę, że możemy zacząć się denerwować i możemy zacząć się bać".

Damięcki powiedział następnie, że... ma na siłowni kolorowy, tęczowy ręcznik i teraz zaczyna się zastanawiać, czy komuś nie będzie to przeszkadzać. A skoro tak, to znaczy, że "coś jest na rzeczy".

Swój wywód o wielkiej grozie podnoszącej łeb w Polsce Damięcki zakończył, mówiąc, że... "patriotyzmu w czasach pokoju nie powinno się uprawiać".

mod