Kilka dni temu Sylwia Spurek swoim wpisem rozzłościła nawet swoje środowisko. "Dziś Światowy Dzień Feministek. Z tej okazji warto przypomnieć, że powinniśmy więcej mówić o sprawach ważnych dla kobiet i bardziej uwrażliwiać polityków/czki na zmiany w tym obszarze. Nie ma feminizmu bez weganizmu!!!"-napisała na Twitterze europosłanka. 

"Kobieta jadająca mięso i nabiał nie ma żadnych praw?"-zapytał internauta. 

"To każda feministka musi być weganką? Pędzę poinformować żonę! Jeszcze o tym nie wie a dziś obiecała nam stek i wino... Zatem szybko kupimy zestaw „mały weganin” i małżonka będzie znowu mogła popierać prawa kobiet. Dzięki!!!!"-ironizuje inny twitterowicz. 

"Jem mięso i znam swoją wartość jako kobieta. Feminizm bez weganizmu też jest możliwy -> wow wow 🤦🏼‍♀️"-napisała kolejna z osób obserwujących Sylwię Spurek. 

"Jestem feministką i nie jestem weganką. Nieładnie tak wykluczać Pani Sylwio"-wtórowała jej inna twitterowiczka. 

 

 

tg/FB/TT