Pierwsze doniesienia o atakach młodych mężczyzn na kobiety i dziewczęta pojawiły się już 1 stycznia pod wieczór. Wtedy niemiecki "Bild" napisał, że w centrum Kolonii, wokół dworca głównego i katedry, według świadków, zebrało się tam około "tysiąca młodych mężczyzn, prawdopodobnie z Afryki Północnej". Mieli oni atakować młode kobiety. "Początkowo nikt nie wierzył w doniesienia gazety", ale wkrótce okazało się, że policja musi się zmierzyć z wielkim śledztwem - pisze we wtorek "Frankfurter Allgemeine Zeitung"

Jak wynika z danych, do których dotarli dziennikarze, w sylwestrową noc w Kolonii ofiarami mężczyzn padło co najmniej 60 kobiet, choć - jak sądzi "FAZ" - prawdopodobnie wiele innych nie zgłosiło się ze wstydu na policję. Kobiety były atakowane przez grupy nawet kilkudziesięciu mężczyzn, którzy molestowali je, zrywali z nich ubrania, obrzucali obelgami, a na koniec okradali.

Policja i władze Kolonii zarządziły w tej sprawie posiedzenie sztabu kryzysowego. Wygląda bowiem na to, że - jak pisze "FAZ" - władze mogły nie zauważyć tego, że straciły kontrolę nad centrum miasta. Wokół dworca głównego i słynnej katedry od miesięcy pojawiały się bowiem gangi złodziei z Afryki Północnej. Jednak zebrania się około tysiąca - jak mówią świadkowie - ludzi w tym miejscu, do tej pory nie odnotowano.

Z kolei dziennik "Die Welt" podaje, że 60 napaści zostało zgłoszonych na policję w samą sylwestrową noc, a kolejne 30 w Nowy Rok. Szef policji w Kolonii nazwał ataki "molestowaniem na ogromną skalę". "Die Welt" pisze, że zaatakowana została nawet jedna z policjantek w cywilu, która próbowała nie dopuścić do jednej z kradzieży. Nieznany mężczyzna "chwycił ją za spodnie" - twierdzi niemiecki dziennik. Świadkowie, a także sami policjanci, których wokół dworca głównego i katedry było dość dużo, stwierdzili, że grupa "licząca do tysiąca mężczyzn była w większości pijana". Według funkcjonariuszy, prawdopodobnie mieli oni 15-35 lat.

Kilka dni po zajściach w Kolonii władze niemieckich miast i policja wiedzą na pewno tyle, że napaści były w jakiś sposób zorganizowane i nie dotyczyły tylko Kolonii. Okazało się bowiem, że do ataków na dziewczęta i młode kobiety (większość zaatakowanych ma 18-24 lata) doszło też w Hamburgu i Stuttgarcie. W ostatnim z miast doszło do kilku takich incydentów, ale już w Hamburgu sytuacja była zdecydowanie poważniejsza. "Die Welt" opisuje też we wtorek sylwestrową noc w tym portowym mieście. W dzielnicy St. Pauli - imprezowym zagłębiu Hamburga skupiającym się wokół ulicy Reeperbahn - doszło do kilkunastu ataków na młode kobiety. Jak wynika z danych policji, uzyskanych po przesłuchaniach świadków i samych pokrzywdzonych, w okolicy krążyły grupy od siedmiu do 20 mężczyzn. Za każdym razem rzucali się oni na idące w mniejszych grupach kobiety, zapędzali je pod ściany budynków lub zaułki, a tam - podobnie jak w Kolonii - wyzywali, próbowali zdzierać z nich ubrania, chwytali je za genitalia, aż w końcu okradali.

To zupełnie nowy wymiar przemocy seksualnej" - stwierdził szef policji Nadrenii-Północnej Westfalii, cytowany przez "FAZ"

Czy teraz Niemcy zrozumieją co spowodowali swoją "otwartością" na tzw. uchodźców? Czy dalej będą uparcie twierdzić, że nie istnieje żaden problem z przybyszami z Afryki czy Bliskiego Wschodu? 

mm/tvn24.pl